Od początku pojedynku jego losy były przesądzone. Nasz reprezentant posiadał inicjatywę i spokojnie punktował rywala, wywierając na nim nieustanną presję.
Pierwsza runda nie przyniosła jeszcze pięściarskich fajerwerków, lecz druga była zwiastunem rychłego końca. W tym fragmencie Dariusz Sęk trafił oponenta lewym prostym, a następnie idealnie dołożył prawym sierpowym. Ten drugi cios wręcz rzucił Francuza w liny i tylko gong uratował go przed katastrofą.
W kolejnych odsłonach Polak nie wykorzystał zamroczenia Achille Omanga Boyi i boksował dość spokojnie. W piątej rundzie nadeszło jednak ostateczne rozstrzygnięcie. Sęk przeprowadził szybką akcję i czysto trafił przeciwnika krótkim prawym prostym. Francuz odczuł to uderzenie bardzo mocno i, choć ustał, nie miał nawet siły, by zasłonić twarz. Polski pięściarz potraktował to jako zaproszenie do kolejnego ciosu i zdemolował Boyę potężnym lewym sierpowym.
W ostatniej akcji nieco zaspał sędzia ringowy, który powinien przerwać pojedynek już po pierwszym celnym uderzeniu Sęka. Tymczasem do interwencji nie doszło, a niezdolny do dalszej walki Francuz przyjął nieprawdopodobnie silny cios, po którym dość długo dochodził do siebie.
Ostatecznie nasz reprezentant triumfował przez nokaut i odniósł 13. zwycięstwo w zawodowej karierze (5. przed czasem). Zachował tym samym tytuł mistrza świata federacji TWBA w wadze półciężkiej.
Achille Omang Boya doznał natomiast 9. porażki (5. przed czasem). Francuz już przed piątkowym starciem nie legitymował się imponującym bilansem. Dość powiedzieć, że z poprzednich dziewięciu walk przegrał aż siedem.