Egzekucja rozłożona w czasie - Kliczko nie dał szans Adamkowi

Srogo zawiedli się polscy kibice, którzy liczyli na pierwsze mistrzostwo świata w wadze ciężkiej dla reprezentanta naszego kraju. W starciu z Witalijem Kliczko Tomasz Adamek poległ w sposób bezdyskusyjny. Walka zakończyła się w dziesiątej rundzie.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Od początku inicjatywa należała do czempiona. Ukrainiec boksował na pełnym luzie, ręce opuszczał bardzo nisko i rozgrywał to starcie według swojego planu. "Góral" natomiast był usztywniony, ale dopóki wystarczyło mu sił, trzymał gardę i osłaniał się przed mocnymi ciosami oponenta.

Tomasz Adamek szukał kontr, lecz za nic w świecie nie mógł przebić się przez olbrzymi zasięg ramion przeciwnika. Witalij Kliczko zaś bezlitośnie wykorzystywał każdy, nawet najmniejszy błąd Polaka. Efekt? "Góral" inkasował sporo prostych, które siały spustoszenie na jego twarzy.

Po raz pierwszy nokdaunem zapachniało w drugiej rundzie. Pięściarz z Gilowic stracił wówczas równowagę i oparł się na linach. Uniknął jednak upadku, dlatego sędzia go nie liczył. Takiego szczęścia nie miał w szóstej odsłonie, gdy po potężnym ciosie w twarz znalazł się w narożniku. Mimo to do nokautu nie doszło, gdyż Adamek zdołał przetrwać niesamowity kryzys.

Siódma i ósma runda były dość spokojne, a wręcz nudne. Kliczko nie forsował tempa. Przyspieszył dopiero w dziewiątej odsłonie, gdy zauważył, że usztywniony "Góral" zaczyna tracić siły. Nasz reprezentant nie ustawiał już szczelnej gardy, dlatego inkasował mnóstwo krótkich prostych. Po każdym z tych ciosów był coraz bardziej zamroczony i opuchnięty na twarzy.

Koniec nastąpił w dziesiątej rundzie. Ukrainiec zaniechał wszelkich kalkulacji i z furią ruszył na Polaka. Adamek niemal stracił kontakt z rzeczywistością i poruszał się po ringu chwiejnym krokiem. Sędzia uznał, że czas zakończyć to nierówne starcie i orzekł techniczny nokaut.

Kliczko nadspodziewanie łatwo obronił mistrzowski pas federacji WBC, odnosząc 43. zwycięstwo w zawodowej karierze (40. przed czasem). "Góral" natomiast doznał drugiej porażki.

W sobotni wieczór Ukrainiec wytrącił Polakowi z rąk wszystkie atuty. Większej szybkości Adamka, na którą tak liczyli eksperci oraz kibice, praktycznie nie było. Pretendent nie zniwelował także fizycznej przewagi oponenta, a to przecież klucz, by sprawić Kliczce jakiekolwiek problemy. Serca do walki "Góralowi" odmówić nie można, lecz trudno oprzeć się wrażeniu, że podczas gali we Wrocławiu zaprezentował się dużo poniżej oczekiwań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×