Uwagę fanów zmagań przy stołach zwróciła zwłaszcza postawa Sandry Wabik. Co prawda zawodniczka GLKS-u Nadarzyn należy do ścisłej krajowej czołówki, ale jej wyczyn na pewno przejdzie do historii. W końcu trzech złotych medali oraz jednego srebrnego nie zdobywa się na co dzień.
Dla Wabik najważniejszy był występ w turnieju indywidualnym. Przeszła go jak burza i dopiero w finale napotkała spory opór ze strony Natalii Michorczyk. Przegrywała nawet 1:3 w setach. Tenisistka GLKS-u udowodniła jednak, że takie sytuacje wzmagają w niej koncentrację i pozwalają zaprezentować pełnię umiejętności. W trzech kolejnych setach dała ugrać rywalce w sumie tylko 17 punktów i mogła świętować wywalczenie najcenniejszego trofeum.
Gry deblowe, w których Wabik wystąpiła w parze z Karoliną Komosińską nie przyniosły już tak wielu emocji. W decydującym o złocie pojedynku wspomniany debel rozbił Kingę Jabłońską i Paulinę Nowacką w trzech setach. W mikście tymczasem duet Sandra Wabik/Michał Bańkosz, był nie do pokonania dla pary Karolina Komosińska/Marcin Sankowski.
Medalowe łupy Wabik uzupełnił srebrny krążek wywalczony w turnieju drużynowym. Co ciekawe, zawodniczka występująca w parze z Moniką Żbikowską tworzyły drugą drużynę GLKS-u. W finale tymczasem spotkały się z klubowymi koleżankami Katarzyną Nowocin i Antoniną Szymańską. Tym razem po pięciu setach górą były rywalki.
Porażka w zmaganiach drużynowych nie popsuła nastroju Sandrze Wabik. W końcu jako jedyna zawodniczka zgarnęła aż cztery medale. Co więcej, w przeciągu czterech dni wygrała 25 pojedynków. - Takie występy w kategoriach młodzieżowych zdarzały się tylko najlepszym polskim tenisistom. Mam nadzieję, że w przyszłości Sandra dołączy do grona mistrzów, tyle że w kategorii seniorów - podsumował Radosław Wabik, ojciec i jednocześnie najwierniejszy kibic tenisistki.