Wiemy, kto zatrzymał Marsz Niepodległości. Nie pierwszy raz jest o nim głośno

Facebook / AutostopemWswiatSportu / Na zdjęciu: Mateusz Koszela z narzeczoną
Facebook / AutostopemWswiatSportu / Na zdjęciu: Mateusz Koszela z narzeczoną

Gdy ulicami Warszawy przechodził Marsz Niepodległości, jeden z jego uczestników zatrzymał pochód, by na oczach całej Polski oświadczyć się dziewczynie. Na taki gest zdobył się Mateusz Koszela, który nie jest anonimową postacią w świecie sportu.

W tym artykule dowiesz się o:

- Skąd pomysł? Uważam siebie za patriotę, kocham ojczyznę. 11 listopada, setna rocznica odzyskania niepodległości - to wyjątkowa data. Za naszego życia drugiego tak wielkiego wydarzenia niestety nie będzie. Wiedziałem, że to dla mnie wyjątkowy dzień, dlatego wszystko zaplanowałem sobie tak, by właśnie 11 listopada oświadczyć się. Wyszło tak, że stało się to na Marszu Niepodległości, który hołduje wartości, z którymi się utożsamiam - mówi nam Mateusz Koszela, którego zaręczyny oglądała cała Polska.

Przy okazji obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, Koszela zatrzymał przechodzący ulicami Warszawy Marsz Niepodległości, wyjął kwiaty i oświadczył się swojej dziewczynie, Anecie. Ten wyjątkowy dla pary dzień, chcąc nie chcąc, relacjonowały ogólnopolskie telewizje. - Wyszło lepiej, niż mogłem tego oczekiwać - śmieje się Koszela, którego mogą kojarzyć kibice sportu.

Bohater głośnych oświadczyn w 2013 roku współtworzył materiały dla FalubazTV - klubowej telewizji żużlowego Falubazu Zielona Góra. Następnie, w ramach akcji "Autostopem w świat sportu", przejechał autostopem ponad 21 tysięcy kilometrów, przez całą Azję, docierając na Mistrzostwa Azji Południowo-Wschodniej w Birmie. W międzyczasie rozkręcił projekt "Podaj piłkę dzieciom". Zakładał on wręczanie piłek dzieciom, które spotkał podczas swojej podróży. W sumie rozdał około 500 futbolówek w Kirgistanie, Kazachstanie, Laosie, Kambodży i Birmie. O akcji powstała zresztą książka.

Był na meczu Kazachstan - Polska w ramach eliminacji do mistrzostw świata, w Chinach obejrzał pokazowe spotkanie Europa - Reszta Świata, po którym zrobił sobie "selfie" z Luisem Figo, Koszeli nie zabrakło też na mistrzostwach Europy we Francji i Rajdzie Dakar. Na wszystkie imprezy dojeżdżał rzecz jasna autostopem.

W sumie, korzystając z takiej formy podróży, przejechał kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, odwiedził ponad 50 krajów na trzech kontynentach. Zakochał się jednak nie w Japonce, Chince czy Kazaszce. Jego serce skradła Polka - Aneta.

- Nie bałem się usłyszenia "nie". Co więcej, nawet się nie stresowałem. byłem pewny, że powie "tak". Ludzie zawsze mi powtarzali, że poczujesz to "coś", gdy spotkasz tą jedyną. Gdy zacząłem być z Anetą, wiedziałem, że to jest ta jedyna. Zaręczyny były formalnością - zdradza Koszela, który wspólnie z narzeczoną odebrał gratulacje od premiera Mateusza Morawieckiego.

- Jestem osobą, która zawsze robi wszystko z wielką pompą. Moja mama śmiała się, że jak się kiedyś oświadczę, to będzie o tym głośno. Ale chyba nie spodziewała się, że będzie aż tak głośno! Sam też nie oczekiwałem, że to wyjdzie z tak wielką estymą - cieszy się Koszela.

- Nie kusiło, by poprosić o rękę na Camp Nou albo stadionie żużlowym? - dopytujemy. - Była taka koncepcja, natomiast takie zaręczyny, jakkolwiek to nie zabrzmi, są już oklepane i często się dzieją. A w 100. rocznicę odzyskania niepodległości, na Marszu Niepodległości, jeszcze nikt tego wcześniej nie zrobił i już nie zrobi - mówi dumny z siebie Mateusz Koszela.

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty

Źródło artykułu: