Nie żyje mistrz olimpijski Jan Kowalczyk. Był legendą polskiego jeździectwa

Jan Kowalczyk podczas igrzysk olimpijskich w Moskwie zdobył dla Polski złoty i srebrny medal w jeździectwie. Legendarny sportowiec zmarł w wieku 79 lat.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
 Jan Kowalczyk PAP / JUSTYNA KRZEMIENIEWSKA / Na zdjęciu: Jan Kowalczyk

Smutną wiadomość opublikowało na Facebooku Stowarzyszenie Klub Jeździecki Legia-Kozielska. Jan Kowalczyk, mistrz i wicemistrz olimpijski z Moskwy, był najbardziej utytułowanym polskim jeźdźcem. W serwisie olimpijski.pl jest określany mianem największego talentu w historii naszego jeździectwa.

Kowalczyk w letnich igrzyskach uczestniczył trzykrotnie, jednak w dwóch pierwszych startach miał dużego pecha. W 1968 roku w Meksyku miał rywalizować na koniu Drobnica, który przed startem doznał kontuzji i odmawiał skakania przez przeszkody. Cztery lata później w Monachium miał wystąpić na koniu Chandżar, ale ten przed zawodami padł na serce. Z kolei rezerwowa klacz Kowalczyka Jastarnia była źrebna.

Do Montrealu najlepszy polski jeździec nie pojechał z powodu braku środków finansowych. W Moskwie wreszcie przestał prześladować go pech. Występy Kowalczyka i jego konia Artemora z zapartym tchem śledziła cała Polska, duet przeszedł do legendy naszego sportu olimpijskiego. Zdobył złoto w skokach przez przeszkody oraz srebro w rywalizacji drużynowej.

Niewiele brakowało, by i tym razem Kowalczyk wrócił z igrzysk z pustymi rękoma. Kilka tygodni przed startem legionista spadł z konia i złamał obojczyk. Na dodatek w czasie treningów Artemor był wobec niego nieufny, zdarzało mu się odmawiać posłuszeństwa. Samopoczucie i humor konia poprawiły się dopiero wtedy, gdy jeździec zaczął dosiadać go nie we fraku, a w wojskowym mundurze, do którego Artemor jako koń warszawskiej Legii był przyzwyczajony.

W Moskwie polski duet wygrał konkurs skoków z jedną zrzutką. Winę za nią Kowalczyk wziął wówczas na siebie. - Ostatnią przeszkodę przejazdu strącił nie Artemor, a ja. Gdy wydawało się, że już cały przejazd mam czysty, dałem koniowi odetchnąć. On pomyślał, że to już po zawodach i dotknął drąga kopytem - powiedział.

Kowalczyk dosiadał pochodzącego ze stadniny w Janowie Podlaskim ogiera do 1984 roku. Wówczas Artemor zachorował na zapalenie mózgu i w wieku 15 lat został uśpiony. Jego olimpijski partner opisywał go jako zwierzę nerwowe, pełne energii, chcące skoczyć wszystkie przeszkody naraz.

W swoim dorobku miał 650 zwycięstw w różnych imprezach. 17 razy zdobywał tytuł jeździeckiego mistrza Polski, w tym 15 razy w skokach przez przeszkody. Startował na ponad 100 koniach - poza już wymienionymi były to jeszcze m. in. Blekot, Argus, Derkacz, Darlet, Balsam, Brzeszczot, Brest, Brzask, Orbis, Murzynek, Frygijczyk, Harlem, Fagot, Radar, Zapach i Via Vittae.

Przez wielu uważany jest za najlepszego polskiego jeźdźca. Za sportowe osiągnięcia otrzymał wiele państwowych odznaczeń w tym m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski czy Złoty Krzyż Zasługi.

Kowalczyk kochał jeździectwo i dlatego był czynnym zawodnikiem aż do 1991 roku, gdy miał 50 lat. Potem często można go było spotkać na imprezach jeździeckich.

Sylwetka Jana Kowalczyka w serwisie Olimpijski.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×