Na początku lat 90-tych Arkadiusz Skrzypaszek był bohaterem całej Polski. W Barcelonie, na igrzyskach olimpijskich w 1992 roku, wywalczył dwa złote medale w pięcioboju nowoczesnym: indywidualnie oraz drużynowo.
Po tych sukcesach rozpoczął swoją karierę w biznesie. Kilka lat temu Skrzypaszek chciał stworzyć sieć luksusowych ośrodków dla zamożnych osób w Bieszczadach, na Podhalu i w okolicach Warszawy.
Inwestorzy mieli dzięki temu zarobić setki milionów złotych, a - jak twierdzą dziennikarze "Superwizjera" i "Faktów TVN", a także ich rozmówce - to sam Skrzypaszek miał zarabiać dzięki nim.
Jeden z przedsiębiorców, proszący o zachowanie anonimowości, mówił w programie "Superwizjer", że pożyczył mistrzowi olimpijskiemu pół miliona złotych, a potem jeszcze przelewał mu na konto po 10 i 20 tys., gdy twierdzono, że Skrzypaszek "nie ma za co żyć".
- Jak wziął od nas 40 czy 50 tys. to nie inwestował w to, tylko jechał na przykład do Szczawnicy, hotel wynajmował i się dobrze bawił - podkreślił w "Superwizjerze" Dariusz Kondys, kolejny przedsiębiorca. - Powiedziałem mu wtedy, że ode mnie więcej już nie dostanie i skończyła się nasza znajomość - dodał.
Jak twierdzą dziennikarze "Faktów TVN" i "Superwizjera" inwestycje szybko stanęły, a nieruchomości zajmował komornik. Pojawiły się długi.
Rozmiar wizji Skrzypaszka oceniano na miliard złotych, a według szacunków obecnie jest aż 100 milionów złotych nierozliczonych pożyczek.
- Jest pan wizjonerem, pechowcem czy oszustem? - zapytał mistrza olimpijskiego Jakub Stachowiak, dziennikarz "Superwizjera".
- Wizjonerem - odpowiedział Skrzypaszek. - Nie ma takiej możliwości, żebym był pechowcem, a słowo oszustwo będzie przypisane niektórym osobom.
Kilka prokuratur sprawdza interesy spółek, powiązanych z byłym sportowcem. Na razie nie ma żadnych zarzutów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
340.000.000 zł
Brylują w telewizji bezkarni.
Wolne Sądy Tuska