Aleksander Doba. Stary człowiek i morze

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Innym razem przeżył bliskie spotkanie z rekinem. Drapieżnik zaczął stukać w jego kajak i badać, czy łupina warta jest uwagi. Co zrobił Doba? - Walnąłem go wiosłem między oczy! A kiedy wrócił, znowu to zrobiłem. On wcześniej stuknął mnie dwa razy, więc byliśmy kwita - opowiada.

Przy kolejnym spotkaniu postanowił spełnić marzenie i rekina... pogłaskać. - Trwało to krótko, ale przejechałem mu dłonią po płetwie. To była chyba dziewczynka, poznałem po oczach. Szkoda, że szybko odpłynęła, bo byłem nastawiony na dłuższe pieszczoty - opowiada ze śmiechem.

Nie zawsze było przyjemnie. Podczas wypraw dwa razy napadali go rabusie.

Doba: - To było na Amazonce. Za pierwszym razem 5 bandytów rabowało mnie przez 3 godziny. Straszyli karabinem, rewolwerem. Ja założyłem sobie jedynie, że chcę wyjść z tego żywy. Zachowywałem się spokojnie i flegmatycznie, cały czas do nich mówiłem. Po polsku, nie znam portugalskiego. Wzięli wszystko, co cenne, ale życie zostawili. Tydzień później było ich 3, wszystko trwało tylko pół godziny. Nie było czego rabować.

Bez strachu na ocean

- Ostrzegano mnie wiele razy, że mogę stracić życie, ale przecież niebezpieczeństwa czekają na nas także na ulicy, chodniku czy przystanku, w który może wjechać pijany kierowca - opowiada Doba. - Jasne, można nie opuszczać domu, ale przecież i tam bywają wybuchy gazu.

Jeden z przyjaciół powiedział o nim: "nie ma genu strachu". On ze śmiechem kontruje, że to bzdura, bo kiedy o planach pierwszej oceanicznej wyprawy miał powiedzieć żonie, był śmiertelnie przerażony.

Co ma jednak rzec pani Gabriela? Pytamy.

ZOBACZ WIDEO: Gabriela Doba mówi o wyprawach męża

Powód braku łączności był banalny: przekroczony limit na karcie pre-paid. Sytuacja tak zwyczajna, a w tych okolicznościach absolutnie niezwykła.

ZOBACZ WIDEO: Aleksander Doba mówi o kłopotach z telefonem komórkowym na Oceanie Atlantyckim

Mój świat wielki i piękny

Doba podkreśla, że do wypraw ciągnie go przez ciekawość świata.

- Jest wielki i piękny. Wszystkiego oczywiście nie zobaczę, a chciałbym chociaż tyle, ile będę w stanie. Wiek nie ma znaczenia, jeśli chce się realizować swoje marzenia, pasje - mówi. I ze śmiechem dodaje: - Osobiście polecam wszystkim turystykę kajakową. Nie polecam za to przepływania oceanu!

W sobotę, podczas Święta Wisły, świętował urodziny. Kajakiem płynął z żoną. Kiedy rozmawiamy z nim kilka dni później, wciąż tryska energią. Kolejnych wypraw nie planuje, plany i tak ma jednak bogate.

W drugiej połowie października będzie na Międzynarodowych Targach Turystycznych "World Travel Show" w Nadarzynie. Przed nim także promocja filmu "Happy Olo". Według pomysłodawcy i współreżysera to będzie obraz taki, jak sam Doba. Film trochę kontemplacyjny, trochę szalony.

Pozytywne kino drogi.

ZOBACZ WIDEO: reżyser "Happy Olo" opowiada o pracach nad filmem

Autor na Twitterze:

Czy śledziłeś atlantycką wyprawę Aleksandra Doby?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×