- Wszystko, co robiłam, sprawiało, że nie czułam się sobą. Budziłam się i myślałam, że nie chcę widzieć końca dnia. W zeszłe lato wzięłam więcej lekarstw, żeby się zabić. Wiedziałam, ile czasu potrzeba, żeby to zadziałało. Nie byłam zdenerwowana. Po prostu czułam się odrętwiała - opowiada Victoria Pendleton w wywiadzie dla "The Guardian".
Ten fragment zszokował opinię publiczną. Dwukrotna mistrzyni olimpijska w kolarstwie torowym postanowiła opowiedzieć o swoim dramacie, z którym długo walczyła. Nieudana próba samobójcza była konsekwencją depresji.
Problemy Victorii Pendleton zaczęły się po wspinaczce na Mount Everest. Utytułowanej sportsmence nie udało się zdobyć słynnego szczytu. Niestety, potem pojawiły się problemy ze zdrowiem psychicznym.
Takie sytuacje jednak się zdarzają. Brytyjka nabawiła się niedotlenienia mózgu. To z kolei często wywołuje depresję. - Specjaliści zapewniali mnie, że to całkiem normalna rzecz, która z czasem minie - tłumaczy 38-latka.
Po nieudanej próbie samobójczej zaczęła szukać pomocy. Znalazła psychologa, który pomógł jej wyjść na prostą. Pendleton przyznała, że od listopada czuje się znacznie lepiej i wie na przyszłość jak sobie radzić z podobnymi problemami.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 100. Jacek Gmoch wspomina masakryczną kontuzję. "Jak trzęsienie ziemi" [2/4]