Policja znalazła w jego domu zakazane środki. Teraz ma objąć ważne stanowisko

PAP/EPA / Jacek Bednarczyk / Marek Rutkiewicz wkrótce ma objąć stanowisko dyrektora sportowego Polskiego Związku Kolarskiego
PAP/EPA / Jacek Bednarczyk / Marek Rutkiewicz wkrótce ma objąć stanowisko dyrektora sportowego Polskiego Związku Kolarskiego

Człowiek, u którego w przeszłości francuska policja zabezpieczyła fiolki EPO, wiele medykamentów z listy antydopingowej, a nawet substancje stosowane w... weterynarii, jest o krok od objęcia jednej z najważniejszych funkcji w polskim kolarstwie.

Trzyosobowa komisja działająca przy Polskim Związku Kolarskim zarekomendowała na początku grudnia Marka Rutkiewicza na stanowisko dyrektora sportowego. Pod dokumentem podpisali się: prezes związku Grzegorz Botwina, wiceprezes ds. sportowych Błażej Maresz oraz przedstawiciel ministerstwa sportu (które będzie pokrywało pensję) Robert Juchniewicz.

Do konkursu zgłosił się - obok Rutkiewicza - Jacek Kasprzak (był jeszcze trzeci kandydat, ale ze względu na przepisy RODO nie udało nam się potwierdzić w związku jego tożsamości). Doświadczony trener, od wielu lat pracujący w zawodzie, wychowawca wielu medalistów, pełniący już tę funkcję w przeszłości. Doświadczenie Rutkiewicza jest o wiele skromniejsze. W 2020 roku zakończył karierę, potem pracował jako jeden z czterech dyrektorów sportowych w najlepszym krajowym zespole kolarskim - HRE Mazowsze Serce Polski.

Zarząd zagłosował na Rutkiewicza

- Robert Juchniewicz, zastępca dyrektora Departamentu Sportu Wyczynowego w ministerstwie, podobnie jak pozostali członkowie komisji zarekomendował kandydaturę pana Marka Rutkiewicza, najwyżej oceniając przedstawioną przez niego koncepcję pracy na wskazanym stanowisku - czytamy w wysłanym do naszej redakcji mailu z Biura Komunikacji ministerstwa sportu.

ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany bohater Polaków na mundialu. "To przykład"

- Zarząd związku w głosowaniu obiegowym (polegającym na wysyłaniu głosów w wiadomościach mailowych - przyp. red.) przychylił się do rekomendacji komisji - poinformował WP SportoweFakty sekretarz generalny PZKol, Cezary Jedliński. - Pięć osób poparło tę kandydaturę, jedna osoba się wstrzymała i jedna była przeciw.

- Do dobrych praktyk powinno należeć, że tacy kandydaci nie są wybierani do zarządów czy na stanowiska dyrektorów sportowych - przyznał Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.

Dlaczego?

- Uważam, że lepiej, by osoby jakkolwiek zamieszane czy powiązane z aferami dopingowymi nie zajmowały tak ważnych i eksponowanych stanowisk w związkach sportowych - dodał Rynkowski.

Rutkiewicz posadę ma objąć 1 stycznia 2023 roku.

"Wyrok: 6 miesięcy pozbawienia wolności"

19 stycznia 2007 roku sąd we francuskim Nanterre wydał wyrok w tzw. aferze Cofidisu (francuska grupa kolarska). Sędzia wymierzył karę kilku osobom, w tym Rutkiewiczowi, który wówczas ścigał się we Francji.

Polak został - cytując treść wyroku, do którego dotarliśmy - "uznany winnym naruszenia przepisów dotyczących handlu lub stosowania substancji trujących, czyny zostały popełnione w latach 2001, 2002, 2003 i do 12 stycznia 2004 w Chatenay-Malabry (Hauts-de-Seine), Hyères (Var) i innych miejscach (...) Wyrok: 6 miesięcy pozbawienia wolności".

Pierwsza strona wyroku, który zapadł w styczniu 2007 roku we Francji.
Pierwsza strona wyroku, który zapadł w styczniu 2007 roku we Francji.

Dalej wyrok mówi, że kara Rutkiewicza zostaje zawieszona, zgodnie z przepisami francuskiego kodeksu.

- Spotkałem się z taką informacją, ale były to jedynie doniesienia medialne. W tamtym okresie w prasie ukazywało się wiele różnych informacji dotyczących tej sprawy, które nie miały zbyt wiele wspólnego z faktami. Nigdy nie otrzymałem oficjalnego pisma z wyrokiem w tej sprawie - zareagował Rutkiewicz, kiedy odczytaliśmy mu fragment decyzji francuskiego sądu.

Jednak nawet nie sama decyzja sądu, a opis zatrzymania, przesłuchań i zeznań Rutkiewicza szokuje!

Cała apteka w mieszkaniu

Polski kolarz został zatrzymany na francuskim lotnisku 12 stycznia 2004 roku. Z akt wynika, że w jego bagażu zabezpieczono siedem fiolek EPO, preparat zawierający somatropinę (to zakazana substancja powodująca przyrost masy mięśniowej) oraz dwie ampułki bliżej nieokreślonego leku. Później policjanci przeszukali mieszkanie, które Rutkiewicz wynajmował w miejscowości Hyeres.

"Odkryli tam dużą liczbę produktów, strzykawek oraz sprzętu do infuzji i inhalacji, a także różne produkty medyczne (...) Ekspertyza produktów odkrytych w rezydencji Marka Rutkiewicza wskazała na obecność: czterech kapsułek zawierających kofeinę (...) dwóch tabletek zawierających kofeinę i trinitrynę (lub nitroglicerynę) (...) inhalator marki qvar autohaler zawierający dipropionian beklometazonu, kortykosteroid (...) pakiet ośmiu tabletek marki spiropent zawierających klenbuterol (...) opakowanie 3 tabletek marki optalidon zawierających kofeinę (...) dwa blistry zawierające łącznie 16 kapsułek zawierających dekstropropofyksen" - czytam w aktach sprawy.

To wygląda na opis całej apteki, a nie mieszkania sportowca. Większość z wymienionych środków była wówczas wpisana na listę środków zakazanych dla sportowców ze względu na przepisy antydopingowe. Dodatkowo klenbuterol (lub clenbutelor) to środek stosowany w leczeniu zwierząt, w weterynarii.

Prezes "nie wiedział"

- Nie wiedziałem o tej sprawie - przyznał nam prezes PZKol, Grzegorz Botwina. - Jestem nową osobą w środowisku, kilkanaście lat temu nie interesowałem się jeszcze kolarstwem.

Dlaczego nikt ze współpracowników szefa związku kolarskiego nie powstrzymał go przed rekomendacją takiej osoby na stanowisko dyrektora sportowego?

- No właśnie nie wiem... - Botwina wyraźnie ściszył głos.

Należy tutaj dodać, że "afera Cofidisu" była bardzo głośna, nie tylko we Francji, ale również w Polsce (obok Rutkiewicza oskarżeni i skazani byli również inni obywatele naszego kraju). Pisały o niej największe media: gazety, portale internetowe, a nawet Polska Agencja Prasowa. Sprawa jest szeroko znana.

Nazwisko Rutkiewicza jest jeszcze raz powiązane z dopingiem. W maju 2013 roku podczas wyścigu Bałtyk-Karkonosze w jego krwi wykryto ponadnormatywny poziom pseudoefedryny.

On ma decydować o szkoleniu dzieci i młodzieży

- Tak, słyszałem o tej sytuacji - Botwina tym razem nie jest zdziwiony. - Ale tam wszystko się przecież wyjaśniło.

Rzeczywiście, Rutkiewicz uniknął dyskwalifikacji, bowiem Komisja Dyscyplinarna Polskiego Związku Kolarskiego uznała, że zawodnik zastosował lekarstwo mające poprawić jego stan zdrowia, a nie po to, by osiągnąć lepszy wynik. Mimo to na kolarza nałożono naganę, anulowano wszystkie wyniki z wyścigu Bałtyk-Karkonosze, został również skreślony z rywalizacji BGŻ ProLigi, a jego ówczesny zespół (CCC - przyp. red.) czasowo zawiesił go w prawach zawodnika.

– Nie wiem dlaczego komisja tak zrobiła - tłumaczy dzisiaj Rutkiewicz. - Dla mnie najważniejsze było to, że PZKol i UCI zaakceptowały moje wyjaśnienia w tej sprawie i mogłem się ścigać dalej. Leki były zgłoszone, zawieszenia nie było, więc chyba nie ma do czego wracać.

Czy wyżej opisane wydarzenia z kariery zawodniczej Rutkiewicza nie przeszkadzają szefom PZKol w wyborze go na jedno z najważniejszych stanowisk w polskim kolarstwie? Przecież dyrektor sportowy tworzy, a potem realizuje strategię szkolenia, nie tylko seniorów, ale także dzieci i młodzieży. To on decyduje, w jaki sposób trenerzy z całego kraju pracują z najbardziej uzdolnionymi zawodnikami w naszym kraju. A w jego życiorysie mamy przynajmniej dwa "pytajniki" związane z dopingiem.

- Muszę skonsultować się z radcą prawnym pomagającym PZKol-owi, czy taka przeszłość Rutkiewicza jest problemem - dodał Botwina.

Nie ma przeszkód formalnych

Nie jest - odpowiadamy. Wyrok z 2007 roku - zgodnie z francuskimi przepisami - został wymazany (unieważniony) po pięciu latach od popełnienia przestępstwa. W przypadku Rutkiewicza stało się tak w roku 2009. Dlatego były kolarz złożył przed komisją oświadczenie o niekaralności.

- Poprosiłem jeszcze Rutkiewicza o dostarczenie zaświadczenia o niekaralności - przyznał Botwina. - Abyśmy mieli pewność, że nie oszukał nas składając oświadczenie.

Z tego, co udało nam się ustalić, Rutkiewicz złożył już odpowiedni wniosek w sądzie. I zaświadczenie o niekaralności zapewne wkrótce otrzyma.

Sprawa z 2013 roku również formalnie nie dyskwalifikuje go z udziału w konkursie. Pozostają wątpliwości moralne.

– Przez pewien okres mojej kariery, piętno afery Cofidisu ciążyło nade mną - przyznał Rutkiewicz. - W momencie, gdy notowałem lepsze wyniki, zawsze ktoś wracał do tej sprawy sprzed lat. Myślałem, że po tylu latach, to już dawno zamknięty rozdział. Dla mnie tak jest.

- Powtarzam: ja nie mam sobie nic do zarzucenia - dodał przyszły dyrektor sportowy.

Jak na Białorusi?

- Na Białorusi mieliśmy przypadek, że zawodnik ukarany za stosowanie dopingu (Iwan Cichan - przyp. red.) został wybrany prezesem krajowego związku lekkoatletycznego. Moim zdaniem do takich sytuacji nie powinno dochodzić - stwierdził Rynkowski.

Cichan został przyłapany za stosowanie środków dopingowych, Rutkiewicz został skazany za "naruszenia przepisów dotyczących handlu lub stosowania substancji trujących". Nigdy Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) go nie zawiesiła. Kaliber więc trochę inny. Jednak niesmak pozostaje.

Komentarze (14)
avatar
Zapallar
2.01.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powinien zostać trenerem i powinni jeszcze zatrudnić Gruchę z PZPN, jako ochroniarza kolarzy. 
avatar
Pan Jot
7.12.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Przecież tylko takie osoby są na ważnych stanowiskach na całym świecie kupione za papierki :) Nawet właściciel sf :) 
avatar
random47
7.12.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wszystkie związki sportowe w Polsce , to skorumpowane środowiska przestępcze , bardzo dobrze zorganizowane i zabezpieczone. WSZYSTKIE 
avatar
carus
7.12.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To już standard. Uczciwi i czyści nie maja szans przeżycia w mętnym śmierdzącym środowisku, które powoli staje się naturalne. 
avatar
janeczek55
7.12.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
O jejejeje co się z tym sportem dzieje