W piątek kolarze po raz pierwszy w tegorocznej edycji Giro d'Italia rywalizowali na trasie indywidualnej jazdy na czas. Czasówka o długości 40 kilometrów prowadziła zawodników z Foligno do Perugii. Pierwsza część trasy wiodła po płaskim terenie, jednak końcówka etapu była znacznie bardziej wymagająca, za sprawą podjazdu o długości 6,6 kilometra. Najtrudniejszy fragment wspinaczki liczył 1300 metrów o średnim nachyleniu 10,7 proc.
Takie ukształtowanie trasy sprawiało, że kolarze musieli umiejętnie gospodarować siłami, by zachować energię na stromy finał. Wśród faworytów do zwycięstwa wymieniano przede wszystkim Filippo Gannę, który w minionych latach seryjnie wygrywał etapy jazdy indywidualnej na czas w ramach Giro d'Italia. Kibice nastawiali się również na walkę pomiędzy zawodnikami liczącymi się w klasyfikacji generalnej, czyli liderem wyścigu Tadejem Pogacarem i depczącym mu po piętach Geraintem Thomasem. Przed początkiem 7. etapu Walijczyk tracił do Słoweńca 46 sekund.
Ganna ruszył z rampy startowej o godz. 14:37 i na mecie pojawił się po 52 minutach i 1 sekundzie. Mistrz Włoch objął wyraźne prowadzenie, choć w trakcie swojej próby najadł się strachu z powodu głupoty jednego z kibiców, który przed jednym z zakrętów postanowił poklepać ręką przejeżdżającego zawodnika. Włoch zachwiał się na rowerze, ale na szczęście zdołał utrzymać równowagę i pokonać zakręt.
Ostatni na trasę czasówki wyruszył Pogacar i na pierwszym pomiarze po przejechaniu 18 kilometrów Słoweniec tracił do Ganny aż 44 sekundy, co w wirtualnej klasyfikacji plasowało lidera wyścigu na 10. miejscu. Thomas pierwszy odcinek przejechał z czasem o 8 sek. wolniejszym od największego rywala. Różnica pomiędzy oboma zawodnikami wzrosła na drugim punkcie pomiaru czasu u podnóża finałowego podjazdu. Pogacar tracił wówczas do liderującego Włocha 47 sekund, podczas gdy Thomas 1 minutę i 27 sekund.
Słoweniec w barwach ekipy UAE Team Emirates rozpoczął podjazd z matematycznymi szansami na odrobienie strat do Ganny, jednak mało kto spodziewał się, że Pogacar zdoła na ostatnich 6 kilometrach zniwelować stratę do kolarza Ineos-Grenadiers. Kiedy kamera ukazała wjeżdżającego na ostatnią prostą Pogacara z przewagą jednej minuty, stało się jasne, że Słoweniec wyrwie zwycięstwo faworytowi gospodarzy. Na mecie miał nad nim 17 sekund przewagi.
Brawurowy triumf różowej koszulki lidera oznaczał także powiększenie przewagi Słoweńca w klasyfikacji generalnej nad kolejnymi rywalami. Geraint Thomas spisał się poniżej oczekiwań i stracił do Pogacara równe 2 minuty, kończąc etap na 10. miejscu. Szybciej o 11 sekund od Walijczyka pojechał Kolumbijczyk Daniel Felipe Martinez, dzięki czemu awansował na 2. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Tadej Pogacar na trasę sobotniego etapu ruszy z przewagą 2 minut i 36 sekund nad Martinezem oraz 2 minut i 46 sekund nad Thomasem.
Rafał Majka z drużyny UAE Team Emirates ukończył czasówkę na 58. miejscu ze stratą 5 minut i 12 sekund do zwycięzcy. Drugi z Polaków na trasie Giro d'Italia Stanisław Aniołkowski w barwach francuskiej ekipy Cofidis zajął 149. miejsce, tracąc do triumfatora 8 minut i 21 sekund.
Zobacz też:
Miał sporą przewagę tuż przed metą. Później stało się to
1,4 mln zł do zwrotu. "Bezczelna sytuacja. Zwolniłem dwie osoby"
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze