Przed startem tegorocznej edycji Tour de France w gronie faworytów do końcowego triumfu wymieniany był Primoz Roglic. Jednak podczas 12. etapu Słoweniec praktycznie pogrzebał swoje szanse nie tylko na zwycięstwo, ale także na podium.
W czwartek (11 lipca) Roglic uczestniczył w ogromnej kraksie na ponad 10 kilometrów przed metą. Mimo że koledzy z drużyny robili co mogli, by pomóc mu odrobić stratę, to ostatecznie nie zdołał dogonić peletonu. Na metę dojechał krwawiąc z prawego ramienia i ze stratą blisko 2,5 minut do zwycięzcy (relacja TUTAJ).
Wobec tego strata Słoweńca do swojego rodaka Tadeja Pogacara w klasyfikacji generalnej powiększyła się do 4 minut i 42 sekund. To zapewne miało wpływ na to, że Roglic postanowił wycofać się z rywalizacji. Jego zespół Red Bull Bora-hansgrohe poinformował, iż trzykrotny triumfator Vuelta a Espana nie przystąpi do 13. etapu.
"Primoz został szczegółowo przebadany przez nasz zespół medyczny po wczorajszym etapie, a ponownie dziś rano. Podjęto decyzję, że dzisiaj nie wystartuje" - napisano na profilu ekipy Słoweńca na portalu X.
Ostatecznie Roglic w ogóle nie będzie kontynuował już rywalizacji we Francji. Kamery śledzące zawodnika zarejestrowały obrazki, jak ten miał problemy ze stawianiem kroków, kiedy schodził rano na śniadanie.
ZOBACZ WIDEO: Byliśmy na kebabie u Podolskiego. Tyle zapłaciliśmy