Podczas 18. etapu Tour de France aktywny był jedyny polski kolarz w stawce, a mianowicie Michał Kwiatkowski. To właśnie on znalazł się w ucieczce, która zdominowała resztę. Wraz z nim o końcowy triumf wywalczyli Belg Victor Campenaerts oraz Francuz Matteo Vercher.
Grupa pościgowa nie była w stanie odrobić do nich straty. Zbliżali się dopiero w momencie, gdy czołówka oszczędzała już siły na końcową rywalizację o triumf.
Vercher postanowił spróbować swoich sił długim finiszem i wówczas ruszył za nim Kwiatkowski, który zlikwidował atak. Od tamtego momentu to on prowadził i kontrolował to, co robią rywale. Gdy ci rozpoczęli walkę na całego, to minęli Kwiatkowskiego i ostatecznie między sobą rozstrzygnęli decydującą rywalizację. Ostatecznie po raz pierwszy w karierze etap Tour de France zwyciężył Campenaerts.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka bijatyka w ringu. Musieli ich rozdzielać trenerzy i ochroniarze
Należy podkreślić, że ponownie można było spodziewać się triumfu ucieczki. Trasa była bowiem idealna, by odjechać peletonowi i ostatecznie finiszowały przed nim trzy grupki. Początkowo natomiast jedna cała liczyła 36 kolarzy w składzie z Kwiatkowskim.
Nasz zawodnik zdecydował się na atak pod koniec górskiej premii, dzięki czemu dojechał do szczytu z kilkusekundową przewagą. Ta zagrywka mocno rozerwała grupę i sprawiła, że dołączyli do niego jedynie Campenaerts i Vercher.
Grupa pościgowa, z której pierwszy linię mety przekroczył Toms Skujins, dotarła do niej 22 sekund po tym, jak końcowy triumf odniósł Campenaerts. Kolejna straciła natomiast 37 sek, natomiast peleton blisko 14 minut z liderem klasyfikacji generalnej Tadejem Pogacarem i pozostałą czołówką.
Przeczytaj także:
Dramat kolarza z Afryki. Kraksa skomplikowała mu walkę o zieloną koszulkę na TdF