Coppi&Bartali: Triumf etapowy Huzarskiego, Niemiec drugi w generalce

Bartosz Huzarski (ISD) wygrał piąty, ostatni etap (178 km z Fiorano Modenese do Sassuolo) Tygodnia Międzynarodowego Coppiego i Bartalego, wyścigu pierwszej kategorii po drogach włoskiego regionu Emilia-Romania. Przemysław Niemiec (Miche) drugi w klasyfikacji generalnej.

W tym artykule dowiesz się o:

Prowincja Modena jest tej wiosny miejscem popisu polskich kolarzy: dwa dni po sukcesie etapowym Niemca premierowe zwycięstwo w profesjonalnej karierze odnosi Huzarski, który wygrywał już klasyfikacje górskie Tour de Pologne i etapy imprez niższej kategorii. Uciekał razem ze Stefanem Borchim od jedenastego kilometra, by na jedenaście przed metą zostawić kompana. W sumie, Huzar był na czele przez 167 km.

Etap, z powtarzanym trzykrotnie dwukilometrowym podjazdem na Montegibbio (z nachyleniem stoku 16-18%), zakończył się samotnym wjazdem na metę 29-letniego Polaka. Borchi stracił 45 s, a trzeci Luca Ascani już dwie minuty. Cieszy się dolnośląska Sobótka, cieszy się zasilana pieniędzmi ukraińskiego giganta włoska ekipa ISD, która nie dostała zaproszenia na Giro d'Italia.

W narodowym wyścigu Włochów "Huzar" zadebiutował w ubiegłym sezonie, swoim pierwszym w wielkim kolarstwie. Potem miał walczyć o podium Tour de Pologne, ale była klapa. Mówił w rozmowie z nami o sukcesach: - Ciągle udaje mi się zdobyć coś, co przebija poprzednie osiągnięcia. Na pewno ważny był mój kontrakt, ponieważ otworzył mi drzwi do zawodowego kolarstwa - mówił. - Zwycięstwa w klasyfikacji górskiej Tour de Pologne były ważniejsze od poprzednich wyników, ale potem przeszedłem do ISD, gdzie stanąłem na starcie Giro, na dodatek w jego setną rocznicę - tłumaczył. Ale były też chwile zwątpienia: kasa i kontuzje. - Może właśnie przezwyciężenie tych chwil jest moim największym sukcesem.

Udział w Giro to wielkie marzenie Niemca, który w klasyfikacji Tygodnia Międzynarodowego stracił minutę i 43 sekundy do Ivana Santaromity (Liquigas), a uzyskał przewagę 42 s nad José Serpą (Androni). W pokonanym polu: Leonardo Bertagnolli i powracający do kolarstwa po dyskwalifikacji Riccardo Riccò.

Gwiazdy kolarstwa, nawet te włoskie, wybrały udział w wyścigu Dookoła Katalonii, Critérium International lub przygotowaniu się do jazdy po kostce brukowej w Beneluksie. Należy docenić jednak polskie sukcesy w imprezie imienia wielkich Coppiego i Bartalego, którzy w Italii są ikonami nawet dla niezorientowanych w kolarstwie.

Wygrywanie w wyścigach pierwszej kategorii dla mieszkającego w toskańskiej Pennie, pod Terranova Bracciolini, Niemca nie jest pierwszyzną. Triumfował w wyścigu Dookoła Toskanii, w Route du Sud, w wyścigu Dookoła Trydentu (na górskich ubiegłorocznym etapie, kiedy zdystansował Basso). W Polsce dwukrotnie był mistrzem górskim, ale obstawał przy występach we Włoszech, nawet w koszulce (choć często jako lider) ekipy z licencją tylko kontynentalną (czyli bez szans na wielkie wyścigi).

Miał być mechanikiem nie rowerowym, a samochodowym. - Moim przeznaczeniem byłyby cztery kółka: moja rodzina ma warsztat - mówił w czwartek po triumfie w Pavullo dziennikarzom łamiącym sobie język na jego imieniu (zapisali sobie fonetyczne zdrobnienie "Scemek"). Skończy w tym roku 30 lat, pochodzi z Oświęcimia, gdzie w tym roku przejedzie peleton Tour de Pologne. - Grałem w piłkę i uprawiałem judo, ale zakochałem się w rowerze - tłumaczył. Giro jest marzeniem, które trudno będzie spełnić: - Wystarczy, że w nim pojadę, nie mówię o wygrywaniu.

Komentarze (0)