Z wózka widłowego na rower. Marcin Białobłocki sensacją sezonu
Dwa miesiące temu był anonimem. Nawet w kolarskim światku jego nazwisko kojarzyło niewielu. Dziś Marcin Białobłocki jest mistrzem Polski i jednym z bohaterów Tour de Pologne.
Wielkie możliwości pokazał już kilka dni wcześniej, kiedy w żółtą koszulkę ubrany był Kamil Zieliński. Reprezentant Polski na jednym z podjazdów stracił wówczas kontakt z peletonem. Do głównej grupy dociągnąć miał go Białobłocki. Przez kilkadziesiąt minut jechał z prędkością sześćdziesięciu, siedemdziesięciu kilometrów na godzinę. Przed kamerami Telewizji Polskiej jego postawą zachwycał się organizator wyścigu, Czesław Lang.
Kolarz z Sokółki jest sensacją sezonu i jedną z polskich nadziei na mistrzostwa świata. Jego historia może być fundamentem hollywoodzkiego filmu. Dziesięć lat temu jako zdolny junior z Podlasia trafił do ekipy PSB. Tam nie doczekał się prawdziwej szansy i wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Pracował na wózku widłowym, cyklistą stał się amatorskim. Do zawodowego kolarstwa wrócił dopiero w 2011 roku.Dziś otwierają się przed nim kolejne drzwi. Tym razem grupy zmieniać nie zamierza zwłaszcza, że jego One Pro Cycling planuje w przyszłym sezonie dołączyć do grona ekip kontynentalnych. - Robimy kolejny krok w kierunku realizacji naszego marzenia, jakim jest występ w Tour de France - nie kryje na łamach Guardiana właściciel, Matt Prior. Białobłocki w zespole jest gwiazdą. OPC to on, Szwajcar Marc Hester oraz grono mało znanych tubylców.
Trwający sezon jest dla Polaka nagrodą za lata ciężkiej pracy. 32-latek plan przekroczył o kilka długości, a niebawem spełni kolejne marzenie. Do kadry na światowy czempionat w Richmond - jako mistrz kraju - zakwalifikował się pierwszy. Jest w najlepszym dla kolarza wieku, a jego kariera nareszcie rozkwita.
Tour de Pologne: Marcin Białobłocki zwyciężył ostatni etap, Jon Izaguirre triumfatorem wyścigu!