- [Forma] Lance'a rośnie z każdym dniem. Ten wyścig w Australii jest testem, konfrontacją, która ma dać odpowiedź na pytanie czy jest on w stanie rywalizować z najlepszymi - mówi w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport 44-letni Belg o pierwszym od trzech i pół roku występie swojego najsłynniejszego kolarza w profesjonalnym wyścigu, Tour Down Under.
Bruyneel nie oczekuje po Armstrongu cudów na szosie. - Byłem zdziwiony, bo zrobił więcej niż się spodziewałem. Ale nie można powrócić po trzech latach i wszystkich po kolei pokonać. Nikt nie może teraz brylować, bo mamy dopiero styczeń. Ale ważne jest też, żeby w tym okresie nie ucierpieć, nawet jeśli idzie o psychikę.
Nie sądzi, że jest odpowiednią osobą, którą nalezy pytać o to, czy Armstrong ma wiele do stracenia gdy wszyscy wokół na niego patrzą i na niego liczą. - Powodem, dla którego działam w kolarstwie nie jest już tylko wygrywanie wyścigów. Ten rozdział zamknąłem w lipcu 2007 roku, kiedy mój zawodnik [Alberto Contador] po raz kolejny wygrał Tour [de France] po siedmiu zwycięstwach Armstronga. Mi najwięcej satysfakcji sprawia stworzenie teamu, który będzie wygrywał, takiego jak Astana. Powrót Armstronga jest dla mnie bardzo ekscytujący i osobisty, bo łączy mnie z nim przyjaźń - wyznaje.
Kontra Contador
W Astanie występuje w nowym sezonie dwóch znakomitych i utytułowanych kolarzy: Contador i Armstrong. Co na to team manager kazachskiego zespołu? - W tym momencie problem nie istnieje, w przyszłości: nie wiem. Najgorsza sytuacja jaką sobie można wyobrazić to takie relacje jak między LeMondem i Hinault za czasów Vie Claire. Nie byłoby przyjemne wygrywanie w taki sposób - mówi o kłótniach wewnątrz ekipy stworzonej przez Bernarda Tapie, w której w latach 80-tych występowali Bernard Hinault (pięciokrotny zwycięzca Touru) i Greg LeMond (trzykrotnie najlepszy w "Wielkiej Pętli").
- Nie wiemy czego spodziewać się po Lance'ie, wiemy natomiast dobrze, że Contador jest najlepszym kolarzem na świecie. Musimy wziąć to pod uwagę - przyznaje zwycięzca dwóch etapów Tour de France, który nosił żółtą koszulkę przez jeden dzień w 1995 roku.
Nie wie czy Armstrong i Contador pojadą wspólnie przed Tour de France. - To może zdarzyć się w każdym wyścigu - mówi.
Kontra Basso
Media zapowiadają wielkie starcie Armstronga z Ivanem Basso podczas Giro na stulecie. Obaj wystąpią już w Tour of California w lutym. - Nie oczekuję wielkiego pojedynku, bo obaj nie są w najwyższej formie. Lepiej wygrać Giro czy Tour niż dać z siebie wszystko już teraz - mówi.
- W każdym razie jesteśmy wszyscy przekonani, że Ivan, który jest dalej w przygotowaniach będzie bardzo mocny. On koncentruje się tylko na Giro, więc będzie tam wielkim faworytem. Poza tym przez dwa lata dyskwalifikacji prowadził życie kolarza. Tymczasem Lance nie, jak można było o tym przeczytać w gazetach.
Bruyneel wierzy, że w peletonie będzie okazywany wciąż ten sam respekt przed wielkim Armstrongiem. - Słyszałem, że niektórzy młodzi zawodnicy przyjechali do Australii głównie po to, by pojeździć z Lancem i to dla nich jedyna taka szansa w życiu.
Krucjata przeciw rakowi nie powinna być przeszkodą dla Amerykanina, bo jak mówi jego team manager, zobowiązania w tej sprawie zostaną przez Lance'a ograniczone w czasie sezonu a podczas Giro i Touru zajmie się on tylko jazdą na rowerze.
Bruyneel zdradził dziennikowi La Gazzetta dello Sport prawdopodobną kadrę na Giro na stulecie: Jarosław Popowicz, Jani Brajković, Jesus Hernandez, Jose Luis Rubiera, Steve Morabito, Chris Horner i, chyba, Levi Leipheimer.
Na koniec Bruyneel nie zdradził czy planują z przyjacielem Armstrongiem stworzenie po zakończeniu pracy w Astanie nowej profesjonalnej ekipy kolarskiej, jaką była Discovery. - Może coś być, ale nie wiem co wydarzy się po 2010 roku.