Zmarł wychowawca mistrzów olimpijskich Zbigniew Rusin

 / Znicz
/ Znicz

W wieku 85 lat zmarł wychowawca medalistów olimpijskich Zbigniew Rusin. - Lekarz, trener, prezes. Człowiek obdarzony niezwykłym spokojem, ale jednocześnie emanujący dużą siłą i energią - wspomina prezes Polskiego Związku Kolarskiego, Wacław Skarul.

W tym artykule dowiesz się o:

Rusin zmarł w piątek 11 marca. Był on prezesem PZKol (1985-1996) i trenerem polskiej reprezentacji kolarzy szosowych (1977-1980).

Do największych sukcesów jego podopiecznych należy srebrny medal olimpijski wywalczony przez Czesława Langa w 1980 roku w Moskwie, a także wicemistrzostwo świata w jeździe indywidualnej Krzysztofa Sujki (1978, Nürburg) i Jana Jankiewicza (1979, Valkenburg) oraz brąz i srebro w wyścigu drużynowym na 100 kilometrów (1977 - Tadeusz Mytnik, Mieczysław Nowicki, Stanisław Szozdą, Czesław Lang, 1979 - Witold Plutecki, Stefan Ciekański, Jan Jankiewicz, Czesław Lang).

- Doktora Zbigniewa Rusina spotkałem pierwszy raz na badaniach wydolnościowych, które będąc młodym kolarz kadry juniorów przechodziłem w Warszawie. Był jednym z tych (obok H. Łasaka, W. Walkiewicza, M. Więckowskiego), których wokół siebie zgromadził w latach sześćdziesiątych Józef Tropaczyński, ówczesny prezes PZKol - wspomina Skarul.

- Jako absolwent AWF i AM we Wrocławiu jak mało kto czuł i rozumiał sport, a kolarstwo na długie lata stało się nie tylko jego wyzwaniem zawodowym ale również i pasją.

- Kiedy ciężka kraksa przerwała moje ściganie, to właśnie pod opieką Zbyszka wracałem do zdrowia. Do ścigania już nie wróciłem, ale to dr Rusin zaraził mnie zagadnieniami z zakresu fizjologii i badań wydolnościowych, których w kolarstwie był prekursorem. Zachęcał mnie do studiów i pracy w tym kierunku, a jak już zostałem trenerem kadry szosowej, to właśnie on był moim pracodawcą pełniąc funkcję prezesa związku.

- Przez wiele lat pracując jako trener z zawodnikami światowego formatu, pełniąc różne funkcje w strukturach sportu polskiego, zawsze pozostawał lekarzem, zawsze w różny sposób pomagał ludziom.

- Taki pozostał praktycznie do końca swoich dni, Człowiek służący innym, niosący pomoc, Człowiek o wielkiej sile spokoju, Człowiek o niekwestionowanym autorytecie.

- Dzwoniłem do niego pod koniec roku, chciałem się spotkać. Nie wolno odkładać takich spotkań, bo możemy nie zdążyć.

Pogrzeb odbędzie 17 marca (czwartek), w Warszawie-Pyrach koło Piaseczna, po mszy o godz. 11:00 w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła.

Komentarze (1)
avatar
Andrzej Paprotny
17.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
On byl tak wychowawca kogokolwiek ja ja jestem mistrzem swiata w kajakach podwodnych!