Dookoła Kalifornii: Leipheimer jedzie jak po swoje

Drugi etap Tour of California wygrał w poniedziałek Thomas Peterson (Garmin). Amerykanin na ostatnich kilometrach trzymał się koła Levi Leipheimera, który pozwolił rodakowi przejechać linię metę jako pierwszemu. Lider Astany przejął natomiast koszulkę lidera wyścigu.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

35-letni Leipheimer wygrywał największy kolarski wyścig w Ameryce Płn. przez dwa ostatnie lata. W poniedziałek został liderem klasyfikacji generalnej potwierdzając swoją osobę do miana największego faworyta do końcowego triumfu. Ma jeden wielki atut: złożoną z gwiazd ekipę Astana.

Wyczyn Leipheimera

Trasa z Sausalito do Santa Cruz była miejscem wielu akcji, w tym decydującej, na ponad 20 km przed metą. To tam przed szczytem Bonny Doon do przodu odważnie ruszył Leipheimer, dobił do dwójki Peterson - Jason McCartney, wjechał z nimi na premię górską a potem został już tylko z zawodnikiem Garmin. Leipheimer cały czas nadawał tempo, aż do ostatnich metrów, kiedy zza jego pleców wyskoczył szczęśliwy, 22-letni Peterson.

Ten odniósł pierwsze zwycięstwo w profesjonalnej karierze. W zeszłym roku był drugim najlepszym młodym zawodnikiem Tour of California.

- Myślę, że najważniejszą rzeczą jest to, że spotkaliśmy kibiców, którzy przyszli nas oglądać mimo pogody. Oni cierpieli z powodu deszczu tak samo jak my - mówił Leipheimer na konferencji prasowej. - Kiedy jedziemy myślimy sobie, że oni zasługują na widowisko i zobaczenie tego, na co nas stać. Byłem dzisiaj poruszony widokiem tych wszystkich ludzi stojących w przejmującym, zimnym deszczu w Santa Rosa.

Leipheimer, brązowy medalista olimpijski, nie ma za złe młodszemu koledze, że ten odebrał mu wygraną. - Rozumiem jego pozycję. Jest nisko w klasyfikacji generalnej. Zabriskie, jego lider, był za plecami. Można zrozumieć to, że nie pracował. Tak właśnie działa kolarstwo - tłumaczył po dekoracji Leipheimer. - Wybił się do przodu, poszedł ze mną kiedy inni zostali. Jeśli rozpatrywać to w kategoriach poszanowania się nazwajem to można by powiedzieć, że zasłużył na zwycięstwo. Ktoś powie, że ja też na nie zasłużyłem, ale stało się inaczej. Nie mam żadnych złych odczuć - zakończył sprawę.

Bohater z niedzieli i dotychczasowy lider, Hiszpan Francisco Mancebo (Rock Racing) przyjechał w kolejnej grupie i w klasyfikacji generalnej wypadł poza czołową dziesiątkę ze stratą prawie minuty do Leipheimera.

Znów pada

- Włączcie prysznic, ustawicie zimną wodę i stójcie pod nią przez cztery godziny - w taki plastyczny sposób Leipheimer opisał uczucie, które towarzyszyło zawodnikom przez całą trasę.

Upadków w siąpiącym deszczu nie brakowało. Na szosie leżał Lance Armstrong (Astana), który zderzył się z motocyklem, z którego go fotografowano. Do szpitala natomiast odwieziony został Andy Jacques-Maynes (Bissell), bliźniak Bena, niewątpliwie ważnej postaci wyścigu.

Ben Jacques-Maynes współpracował z organizatorem przy wytyczaniu trasy. 30-letni zawodnik kontynentalnej grupy Bissell mieszka w Watsonville, stan Kalifornia. - Znam każdy cal każdej drogi na tej trasie - mówi dla Cyclingnews. - Pracowałem z lokalnym komitetem organizacyjnym tutaj, w Santa Cruz. Spektakuralne jest zobaczyć sukces tego etapu: tych wszystkich ludzi, którzy zebrali się masowo - przyznaje.

Leipheimer, mały motocykl

A trasa biegła malowniczo, choć z pewnością wszyskie krajobrazy piękniej obserwowałoby się, i widzom, i zawodnikom, gdy nie opady. 10 zawodników wyskoczyło z peletonu na początku etapu, gdy zawodnicy przejechali przez Golden Gate, symbol San Francisco.

Był w ucieczce, a jakże, Jacques-Maynes. Gdy rozpoczął się lekki jeszcze podjazd zdecydowanie zaatakował Carlos Barredo. Kolarza Quick Step gonili Peterson i McCartney. Wkrótce jednak wszystkich zdystansował Leipheimer, który na pościg za czołówką ruszył z peletonu, bo w pierwszej grupie go nie było. - Czułem się jakby minął mnie motocykl. Taki mały motocykl... - opisywał moment minięcia się z Leipheimer Ben Jacques-Maynes.

W klasyfikacji generalnej Leipheimer ma 24 sekundy przewagi nad Australijczykiem Michaelem Rogersem, trzykrotnym mistrzem świata, który przyprowadził w poniedziałek na metę grupę pościgową. Do pół minuty straty mają Amerykanie: Davis Zabriskie (Garmin) i Armstrong.


4. Tour of California, Stany Zjednoczone, kategoria 2.HC
2. etap: Sausalito - Santa Cruz, 186,6 km
poniedziałek, 16 lutego 2009
wyniki:

1. Thomas Peterson (USA, Garmin - Slipstream) 5:06,20 godz. (śr. )
2. Levi Leipheimer (USA, Astana)
3. Michael Rogers (Australia, Columbia - Highroad) + 21 s
4. Christopher Horner (USA, Astana)
5. Oscar Sevilla (Hiszpania, Rock Racing)
6. Kevin Seeldraeyers (Belgia, Quick Step)
7. Thomas Danielson (USA, Garmin - Slipstream)
8. Robert Gesink (Holandia, Rabobank)
9. Grischa Niermann (Niemcy, Rabobank)
10. David Zabriskie (USA, Garmin - Slipstream)

klasyfikacja generalna (po 2/8 etapów):

1. Levi Leipheimer (USA, Astana) 9:23,02 godz. (śr. )
2. Michael Rogers (Australia, Columbia - Highroad) + 24 s
3. David Zabriskie (USA, Garmin - Slipstream) + 28
4. Lance Armstrong (USA, Astana) + 30
5. Christopher Horner (USA, Astana) + 34
6. Janez Brajkovic (Słowenia, Astana) + 38
7. Thomas Lövkvist (Szwecja, Columbia - Highroad)
8. José Luis Rubiera (Hiszpania, Astana)
9. Vincenzo Nibali (Włochy, Liquigas) wszyscy ten sam czas
10. Robert Gesink (Holandia, Rabobank) + 39

program:

wtorek, 17 lutego: San José - Modesto, 167,7 km
środa, 18 lutego: Merced - Clovis, 187,7 km
czwartek, 19 lutego: Visalia - Paso Robles, 216,1 km
piątek, 20 lutego: Solvang (jazda indywidualna na czas), 24 km
sobota, 21 lutego: Santa Clarita - Pasadena, 143 km
niedziela, 22 lutego: Rancho Bernardo - Escondido, 155,8 km

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×