25-letni Sánchez, tracący przed sobotnim etapem 1,13 min. do Contadora, w efektownym stylu wjechał na metę w Fayence jako pierwszy z sześcioosobowej czołówki śmiałków atakujących ostatni w sobotę podjazd.
Po 50 sekundach zjawili się na "kresce" Antonio Colom (Katiusza), Frank Schleck (Saxo Bank) i wyraźnie świeższy niż na poprzednich etapach Sylvain Chavanel (Quick Step), były lider. Kilka sekund potem na metę dotarł Jens Voigt (Saxo Bank).
Kluczem przygotowanie
Sánchez, lider Caisse d'Epargne ma w klasyfikacji generalnej ponad minutę przewagi nad Chavanelem i Schleckiem. Odniósł drugie zwycięstwo w tym sezonie. Poprzednio triumfował w Grimaud, na etapie Tour du Haut-Var. W wyścigu Paryż-Nicea jest to jego trzeci triumf etapowy.
- Chcę doprawdy podziękować swojemu zespołowi. Wczoraj [w piątek] był nasz najtrudniejszy dzień, ale dzisiaj było lepiej - mówił po tym, jak obolały skurczami, ledwo wdrapał się na podium, by założyć koszulkę lidera.
Tajemnicę swojego triumfu widział w odpowiednim przygotowaniu. Podobną jak w sobotę trasę zaliczył w ostatnim Tour Méditerranéen, a na tych samym podjazdach trenował w poprzednim tygodniu.
Głodny Contador
Nie wytrzymał tempa jeszcze przed ostatnim, dwukilometrowym podjazdem do Fayence, Contador. Jadący w żółtej koszulce 26-letni madrytczyk dotarł do celu prawie trzy minuty po Sánchezie, po raz drugi w tegorocznej edycji wyścigu tracąc prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Poprzednio miało to miejsce na Vichy, we wtorek, gdy etap i najcenniejszy trykot zgarnął Chavanel.
Po przejechaniu mety zwycięzca trzech wielkich tourów nie był w stanie samodzielnie zsiąść z roweru. Dzień wcześniej swobodnie pobił rywali wjazdem na górę Lure.
- Ucieczka nie uformowała się aż do 65. km, a do tego czasu był tylko chaos, który zmuszał mnie do ciągłej pracy. Tu jest właśnie źródło mojego cierpienia - mówił. - Wyścig był szybki i zapomniałem wystarczająco się napoić i zjeść. 40 km przed metą byłem sam i, mimo, że odpowiednio odpowiadałem na każdy atak, 15 km przed metą moje ciało było zupełnie puste. Pozostałem bez sił. Od tego momentu celem było jedynie dotarcie do mety - przyznał.
Emocje zaczęły się w końcówce
Dwa pierwsze wzniesienia, oba trzeciej kategorii, wygrał Tony Martin (Columbia), który zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji górskiej.
Contador wyjaśnił już, że dopiero po niecałych 70 km od peletonu odłączyła się grupa uciekinierów, którą tworzyli: Christophe Riblon (Ag2r), Juan Antonio Flecha (Rabobank), Sébastien Joly (FDJ), Karsten Kroon (Saxo Bank), Roman Kreuziger (Liquigas), Stéphane Augé (Cofidis), Alexandre Pichot (Bouygues Telecom), Joan Horrach (Katiusza), Maxime Bouet (Agritubel) i Martin Velits (Milram).
Bardzo szybko grupetto wypracował prawie trzy i półminutową przewagę nad główną grupą, której tempo opadło. Ucieczka wdrapała się na Taradeau, Tuillières, Saint-Andrieux, Défens (wszystkie druga kategoria górska) i Saint-Arnoux (trzecia kategoria).
Wkrótce zdecydowanie na czoło wyścigu wybił się Velits. Wtedy też, przed 10-kilometrowym, najdłuższym w sobotę podjazdem na Bourigaille, rozpoczęła się degrengolada pozostałych uciekinierów.
Tymczasem grupę pościgową już za samym Słoweńcem zainicjowali: doścignięty Flecha, a także Chavanel, Contador, David Lopez Garcia (Caisse d'Epargne), Sanchez, Sandy Casar (FDJ), Schleck, Voigt i Colom.
Na najtrudniejszej pod względem kategorii górze etapu pierwszy był jednak Velits, którego pościg złapał chwilę potem na zjeździe. Na Bourigaille trzeci wjechał Contador, tworząc potem wspólnie z rodakami, Sanchezem i Colomem, czoło wyścigu.
Drugą grupę 20 km przed metą tworzyli: Chavanel, Voigt i Schleck, którzy wkrótce dołączyli do trójki Hiszpanów. Sanchez przypuścił decydujący atak na 15 km przed metą. Pozostali aż do mety widzieli najwyżej jego plecy.
Drugi Sanchez nie wyrobił
Siódmego etapu nie ukończył Samuel Sanchez (Euskaltel-Euskadi), mistrz olimpijski z Pekinu, który nie sprostał już na drugim wzniesieniu. Od drugiego etapu odczuwał Hiszpan ból w kolanie, które wtedy poharatał.
Na metę w Fayence nie dotarli w sobotę m.in. Javier Aramendia (Euskaltel-Euskadi) i Romain Feillu (Agritubel), którzy dzień wcześniej dzielnie uciekali.
Dla kogo szczęśliwa Nicea?
W decydującym etapie, ze startem i metą w Nicei (trzy punktowane premie górskie), w żółtej koszulce lidera pojedzie Luis-Leon Sanchez, co jeszcze w piątek wydawało się sytuacją nieprawdopodobną. Hiszpan z Caisse d'Epargne wygrał ostatni etap wyścigu Paryż-Nicea w 2008 roku...
67. edycja Paris-Nice, Francja, wyścig historyczny
7. etap: Manosque - Fayence, 191 km
sobota, 14 marca 2009
wyniki:
1. Luis Leon Sanchez (Hiszpania, Caisse d'Epargne) 4:43,34 godz. (śr. 40,414 km/h)
2. Antonio Colom (Hiszpania, Katiusza) + 50 s
3. Frank Schleck (Luksemburg, Saxo Bank)
4. Sylvain Chavanel (Francja, Quick Step) obaj ten sam czas
5. Jens Voigt (Niemcy, Saxo Bank) + 56
6. David Moncoutie (Francja, Cofidis) + 1,31 min.
7. Hubert Dupont (Francja, AG2R La Mondiale)
8. Jurgen Van Den Broeck (Belgia, Silence-Lotto)
9. Christophe Moreau (Francja, Agritubel)
10. Amaël Moinard (Francja, Cofidis) wszyscy ten sam czas
...
33. Alberto Contador (Hiszpania, Astana) + 2,53
klasyfikacja generalna (po 7/8 etapów):
1. Luis Leon Sanchez (Hiszpania, Caisse d'Epargne) 28:05,45 godz.
2. Sylvain Chavanel (Francja, Quick Step) + 1,09 min.
3. Frank Schleck (Luksemburg, Saxo Bank) + 1,21
4. Alberto Contador (Hiszpania, Astana) + 1,50
5. Jens Voigt (Niemcy, Saxo Bank) + 1,59
6. Antonio Colom (Hiszpania, Katiusza) + 2,16
7. Kevin Seeldrayers (Belgia, Quick Step) + 2,29
8. Jonathan Hivert (Francja, Skil-Shimano) + 2,57
9. Jurij Trifomow (Rosja, BBox Bouygues Telecom) + 3,37
10. Christophe Le Mevel (Francja, Française Des Jeux) + 4,00
program:
niedziela, 15 marca: Nice - Nice, 119 km