Maciej Bodnar był bohaterem 11. etapu Tour de France. Przez niemal cały etap Polak był w ucieczce, a w końcówce jechał już samotnie i walczył o to, by odnieść etapowe zwycięstwo w najbardziej prestiżowym kolarskim wyścigu. Niewiele brakło, by jego atak zakończył się sukcesem. Ostatecznie tuż przed metą został doścignięty przez rozpędzony peleton.
Dla Polaka z zespołu Bora-Hansgrohe celem było odniesienie zwycięstwa, co znacznie poprawiłoby humoru w teamie. Przypomnijmy, że z wyścigu wycofał się lider tej ekipy Rafał Majka, a Peter Sagan został zdyskwalifikowany. - Jedziemy bez naszych kapitanów, więc chcemy wykorzystać nasze możliwości. Musimy szanować fanów, sponsorów i pracowników. Zwykle pracuję dla innych i nie często zdarza się, żebym mógł pracować dla siebie - mówił po etapie Bodnar.
Bodnar długo nie oglądał się za siebie. Gdy to uczynił po raz pierwszy, zobaczył, że ma 200 metrów przewagi nad peletonem. Nadal był pewny sukcesu. - Na ostatnich kilometrach wierzyłem, że mogę wygrać etap. Na 2 kilometry przed końcem zobaczyłem ile mam przewagi nad rywalami, ale wiedziałem, że to tylko 200 metrów - dodał Bodnar.
- To był dla mnie dobry dzień, ale zabrakło 200 metrów, by ten dzień był jeszcze lepszy - przyznał polski kolarz. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" dodał: - Zabrakło mi coś koło 220 metrów do mety. I to po ponad 200 kilometrach jazdy w ucieczce. To boli. Nie pamiętam, czy coś takiego mi się zdarzyło.
Bodnar podzielił się również wrażeniami z 11. etapu na swoim profilu na Facebooku. - Czułem od rana dobre nogi, dlatego chciałem zabrać się do ucieczki dnia od startu. Współpraca między naszą trójką układała się bardzo dobrze za co im dziękuje. Kiedy było tylko 40 sekund przewagi zdecydowałem się na samotny atak, gdyż pomyślałem że to ostatni dobry moment do ataku. Wiedziałem że ostatnie 10km jest lekko w dól jedynie wiatr był największym problemem. To był ciężki dzień, a ostatnie trzy kilometry wszyscy walczyli w szalonym sprinterskim tempie - przekazał bohater 11. etapu.
Dzięki akcji na 11. etapie Bodnar został najagresywniejszym kolarzem Tour de France. W czwartek założy czerwony numer startowy.
Jego postawę docenili też byli kolarze. - Nie mam nic do Marcela Kittela, ale dla mnie to Bodnar jest moralnym zwycięzcą etapu. Gratuluję - napisał na Twitterze Robbie McEwen. - Kolarstwo może być tak okrutne. Co za wysiłek Bodnara - dodał Stuart O'Grady. W zawodowym peletonie w ciepłych słowach mówi się o wyczynie Bodnara.
Mr @maciejbodnar - you are a BEAST! Nothing against Marcel but you are the moral winner of the day. Congratulations
— Robbie McEwen (@mcewenrobbie) 12 lipca 2017
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się bawią słynni sportowcy (WIDEO)
nie było "wisienki"