Absolutna maszyna! To był show Michała Kwiatkowskiego

Getty Images / Bryn Lennon / Staff / Na zdjęciu: Michał Kwiatkowski
Getty Images / Bryn Lennon / Staff / Na zdjęciu: Michał Kwiatkowski

To był show Michała Kwiatkowskiego. Polski kolarz podczas czwartkowego etapu Tour de France. "Co za jazda!", "Co za maszyna"! Kolarski świat jest zachwycony naszym zawodnikiem.

To był morderczy, wycieńczający podjazd pod wzniesienie Izoard, którego szczytowy punkt znajduje się 2360 m. n.p.m. Siedem kilometrów przed metą nasz kolarz wyszedł na prowadzenie, narzucił mordercze tempo, którego nie wytrzymywali faworyci tacy jak Fabio Aru (Astana) czy Nairo Quintana (Movistar). Odpadali jeden po drugim, a Polak ciągnął w górę swojego lidera Christophera Froome'a.

Michał Kwiatkowski jechał jak transie, w pewnym momencie wyrzucił do rowu okulary. A musimy wiedzieć, że kolarz grupy Sky nie jest góralem, na podjazdach zazwyczaj cierpi. I teraz też cierpiał, tyle że już po wykonanej robocie. Gdy wiedział już, że może oddać prowadzenie... po prostu się zatrzymał.

- Wszyscy mówią mi, że zrobiłem kawał dobrej roboty, ale ja otrzymałem duże wsparcie od chłopaków. Luke Rowe, Christian Knees pracowali ciężko na początku etapu, jeden wspierał drugiego. No i Chris i Mikel świetnie finiszowali, więc jesteśmy szczęśliwi, że mamy takich liderów. Duch naszej drużyny jest niesamowity. To wspaniałe być w takim zespole - skomentował Polak.

A świat w samych superlatywach komentuje jego wyczyn. Kibice na Twitterze prześcigają się w określeniach Kwiatkowskiego. Wystarczy wpisać tylko nazwisko naszego kolarza. "Absolutna maszyna"! "Bestia" "Co za jazda"! A duński komentator kolarstwa Brian Nyygard nie ma wątpliwości, kto jest najbardziej wartościowym zawodnikiem tegorocznego Tour de France.

Trudno mu się dziwić, bo Kwiatkowski na swojego lidera haruje od trzech tygodni.

Zawsze jest obok Froome'a. Rozprowadzał go na podjazdach charakterystycznych dla wyścigów klasycznych, regulował tempo peletonu w wysokich górach. Kiedy Brytyjczyk złapał defekt, oddał mu koło ze swojego roweru. A gdy wreszcie Polak miał szansę ugrać coś dla siebie - był w ucieczce na trzynastym etapie, profil trasy pasował mu idealnie - cofnął się i poczekał na kolegę bo doszły go wieści o tym, że 3-krotny triumfator TdF może mieć kłopoty.

Na czwartkowym etapie Froome był czwarty i praktycznie zapewnił sobie wygraną w całym tourze. Polak dojechał do mety na 62. miejscu. W klasyfikacji generalnej jest 58.

ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań

Źródło artykułu: