22,5 km po ulicach Marsylii, ze startem i metą na stadionie Orange Velodrome, a także z wymagającym podjazdem (o długości 1200 m i średnim nachyleniu liczącym 9,5 proc.). W tych warunkach najlepiej poradził sobie Maciej Bodnar. Kolarz grupy Bora-Hansgrohe wygrał 20. etap Tour de France, wyprzedzając o jedną sekundę innego Polaka Michała Kwiatkowskiego oraz o sześć sekund lidera wyścigu Christophera Froome'a.
Dla Bodnara to największy sukces w karierze. Dotychczas mógł pochwalić się drugim miejscem podczas Vuelta a Espana w 2015 r. (w "czasówce"), trzecim miejscem na jednym z etapów ubiegłorocznego Tour de France, a także czwartą lokatą podczas MŚ 2016 w Katarze (w jeździe indywidualnej na czas).
Polak po zwycięstwie w Marsylii promieniał ze szczęścia. - To był dla mnie naprawdę niesamowity dzień. Czekałem długo na pierwsze zwycięstwo etapowe w Tour de France. Gdy byłem dzieckiem, marzyłem o tym, by pojechać w TdF, a teraz wygrywam etap! To fantastyczny moment - mówił Bodnar.
Triumfator jazdy indywidualnej na czas dziękował swoim najbliższym. - Mojej dziewczynie, która zawsze przy mnie stała, mojej mamie i oczywiście także mojemu ojcu, który niestety zmarł (przed dwoma miesiącami - przyp. red.) i nie był w stanie zobaczyć tego wspaniałego momentu - dodał.
Bodnar nie zapomniał także o kolegach z drużyny. Dedykował wygraną dwóm liderom Bora-Hansgrohe, Rafałowi Majce i Peterowi Saganowi. - To zwycięstwo jest dla nich, Petera i Rafała. Mieliśmy trudny start w tegorocznym wyścigu. Pokazaliśmy jednak, że jesteśmy znakomitą grupą - zakończył Bodnar cytowany przez oficjalną stronę niemieckiego teamu.
Dyrektor sportowy Bora-Hansgrohe, Patxi Vila, pogratulował polskiemu kolarzowi wygranej. - "Bodi" pojechał perfekcyjnie. Naprawdę zasłużył na to zwycięstwo. Pracował tak ciężko przez cały wyścig - powiedział Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor nie marnuje czasu. Piękna randka Floyda Mayweathera