Pierwsze dni rywalizacji w Bergen były przygrywką. Znakomitą. W jeździe na czas startowały drużyny oraz juniorzy, juniorki, orliki i elita pań. Brązowy medal z Team Sky zdobył Michał Kwiatkowski, trzeci w "czasówce" juniorów był Filip Maciejuk. A uczta emocji dopiero się zaczyna.
W środę do walki z czasem przystąpi Maciej Bodnar. Rok temu na MŚ był w tej specjalności czwarty, a kilka tygodni temu został wicemistrzem Europy. - Jest znakomitym "czasowcem". Pamiętajmy jednak, że na takich imprezach, obok świetnego przygotowania trzeba mieć trochę szczęścia. Wierzę, że ono naszemu kolarzowi dopisze - podkreśla Piasecki.
Dwa dni później, przy okazji rywalizacji orlików, o medal powalczy Alan Banaszek. - To w polskim kolarstwie najjaśniejsza gwiazda młodego pokolenia - podkreśla nasz rozmówca. I dodaje, że trzeba pamiętać też o Katarzynie Niewiadomej, którą wyścig ze startu wspólnego czeka w sobotę.
Wisienką na torcie będzie szosowa rywalizacja elity panów, gdzie jednym z faworytów jest mistrz świata z 2014 roku Michał Kwiatkowski.
- Na pewno będzie mu o tytuł trudniej niż w Ponferradzie, bo nie jest już anonimowy. Wszyscy go znają i wiedzą, że na Michała trzeba uważać. Rok temu tak samo było jednak z Peterem Saganem, a on i tak wygrał - zauważa Piasecki.
I zapowiada: - Trasa wyścigu jest techniczna i kręta, co pasuje Michałowi. Nawet, jeśli do finiszu dojadą sprinterzy, to także z nimi może skutecznie powalczyć. Pokazywał już, że nie ma w takich starciach kompleksów. Kto jeszcze będzie groźny? Moim zdaniem, obok Sagana czy Kwiatkowskiego, także Alejandro Valverde. Mamy jeszcze w Bergen kilka szans. I z tego urodzą się medale!
ZOBACZ WIDEO Mocny Bayern, niezawodny "Lewy" - zobacz skrót meczu Schalke 04 - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]