Sastre przed Giro nie zabiega o rozgłos

Swoją żółtą koszulkę zwycięzcy Tour de France wystawił na aukcję, a pieniądze oddał ojcu. Jego marzeniem jest uczenie dzieci kolarstwa, a także stworzenie w Hiszpanii ministerstwa sportu. Oto Carlos Sastre, który rozpocznie w niedzielę pierwszy wielki tour w nowych barwach.

W tym artykule dowiesz się o:

Wyniki 34-letniego lidera Cervélo na początku sezonu oszałamiające nie są, ale takowe nie były jego celem. - Wszystko idzie tak, jak sobie zaplanowałem. Jestem w formie na Giro, mój pierwszy cel w tym sezonie - stwierdza dziennikowi "L'Équipe".

Ostatnim występem Hiszpana był klasyk Liége-Bastogne-Liége, gdzie zajął 28. miejsce, z prawie półtoraminutową stratą do Andy'ego Schlecka, zwycięzcy i byłego kompana w ekipie CSC. - Zawsze mówiłem, że skupiam się na Giro, Tourze i mistrzostwach świata. Nie wypowiadam się zbyt dużo, ale respektuję swoją tabelkę postępu - mówi o swojej małej popularności.

Antyheros

Paryska "L'Équipe" ów nieobecność Sastre wśród głównych tematów kolarskich, wobec powrotu do sportu Lance'a Armstronga, końca dyskwalifikacji Ivana Basso czy kolejnych wątków dopingowych, nazwała po imieniu, tytułując "Sastre, antybohater" artykuł o triumfatorze narodowego wyścigu Francuzów.

Sastre opowiada tam o swoich rodzinnych stronach, w których jednak de facto się nie wychowywał. Mając 18 lat przeprowadził się z podmadryckiego Leganés na północny zachód, do El Barraco, prowincja Ávila.

Okolice, szczególnie 15 października, w uroczystość św. Teresy od Jezusa, nawiedzają tłumy pielgrzymów. - W Avila dzień nie może minąć bez wspomnienia św. Teresy - mówi zawodnik.

Gdy w lipcu człowiek stamtąd wygrał Tour de France, zapanował szał. Starsi pamiętali Julio Jimenéza, trzykrotnie najlepszego "górala" 'Wielkiej Pętli', ci w średnim wieku Angela Arroyo, drugiego zawodnika Touru 1983, a jeszcze młodsi widzieli być może wyczyny w 1988 roku Pedra Delgado, mieszkańca niedalekiej Segovii.

Ostatnim przed Sastre kolarzem z Ávili z wysokiej półki był jego kuzyn, José Maria Jimenez, czterokrotnie najlepszy w górach Vuelty, który po problemach z psychiką wcześnie zakończył karierę, a w 2003 roku zmarł na atak serca.

Ávila była dumna 27 lipca 2008 roku. - To prawda, że po wygraniu Touru zostałem tu przyjęty jak bohater. Jestem jednak z siebie dumny, że nie przewróciło mi to w głowie - stwierdza Sastre.

Maratończyk wielkich tourów

Ówczesny zawodnik duńskiej CSC wzbił się w środku lata na szczyty popularności w całym kraju. - W Hiszpanii jestem za [Albertem] Contadorem i [Alejandrem] Valverde, ale mimo to pozostaje szczęśliwy. Spełniłem swoje marzenie - mówi.

Ten dzień na Polach Elizejskich to najważniejsze wydarzenie w karierze Sastre, który kiedyś jeździł w jednej ekipie z Abrahamem Olano, Laurent Jalabertem i Basso. - Ci, którzy tego doświadczyli, wiedzą jaką radość daje założenie żółtej koszulki w Paryżu. Ktoś może w takim momencie zakończyć karierę. Ale wiedząc, że wieloletnia praca miała na celu tylko to, człowiek chce taki moment przeżyć jeszcze raz - konstatuje.

Rozpoczynający się w niedzielę w Wenecji Giro na stulecie będzie dla Sastre dziewiętnastym wielkim tourem. Ośmiokrotnie wziął udział w Tour de France, siedmiokrotnie w Vuelcie, trzykrotnie w Giro d'Italia. Jego statystyka jest niesamowita, bo w obrębie ośmiu lat aż jedenastokrotnie kończył rywalizację w pierwszej dziesiątce.

Swoje jedyne pierwsze miejsce w trzytygodniowym wyścigu zajął w ubiegłorocznym Tourze, dzięki atakowi na Alpe d'Huez. Po tym sukcesie wiedział, że jego kariera zmierza ku kolejnemu przełomowi: wyzwaniu zmiany otoczenia.

Szwajcarski test

Mistrzowi 'Wielkiej Pętli" spodobał się pomysł producenta Cervélo, który zaproponował profesjonalnym kolarzom projekt testowania sprzętu w nowej zawodowej grupie, która została zarejestrowana w Szwajcarii.

Sastre opuścił Bjarne Riisa, managera CSC, zwalniając w duńskim zespole miejsce chociażby dla braci Schlecków. Faktem jest, że relacje Hiszpana z kontrowersyjnym szefem nie układały się najlepiej. Posiadacz żółtej koszulki, którą w międzyczasie sprzedał na aukcji, a pieniądze z niej zasiliły wspomagającą adeptów kolarstwa fundację ojca, Victora Sastre, związał się z nowym środowiskiem i twierdzi, że nie jest mu źle.

Grupa Cervélo została ułożona praktycznie pod niego samego. Przyznał to Theo Maucher, team manager, który na życzenie największej gwiazdy sprowadził do kadry Íñigo Cuestę, José Ángela Gómeza i Xaviera Florencio, a w roli dyrektora sportowego zatrudnił Alexa Sansa Vegę. - Potrzebowałem obok mnie Hiszpana - mówi Sastre. - Dziś stwierdzam, że jest to projekt dla mnie. Jest kilka rzeczy to kosmetyki, ale jak na zespół, który dopiero co się narodził, sprawy rozwijają się dobrze - opisuje swoją ekipę.

Po klasykach, w których pokazali się Thor Hushovd i Heinrich Haussler, lider rankingu światowego, wraz ze startem Giro czas na Sastre. Cervélo, jako ekipa Professional Continental (drugiej kategorii) otrzymała również zaproszenie na Tour de France. - Wyobraziłem sobie raz, że nam odmówili. Ale to zaproszenie można wyjaśnić zaufaniem - twierdzi Sastre, który jeszcze w tym roku zaliczy swój 20. wielki tour.

Komentarze (0)