Rewelacje Kohla "budzą wstręt" w peletonie

On popełnił faul. Tym boleśniejszy, że sam był oszustem - mówi o wtorkowych rewelacjach Bernharda Kohla francuski zawodnik Ludovic Turpin (Ag2r). Świat kolarstwa odwrócił się od człowieka, który ujawnił cyniczność działań dopingowych.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

- To szalone - twierdzi Didier Rous, dyrektor sportowy Bouygues Telecom. - Te słowa budzą we mnie wstręt - dodaje Sébastien Joly (Française des Jeux). Turpin stwierdza jasno: - Kohl nie zna kolarstwa, bo widział je tylko przez pryzmat dopingu.

Eric Bouvat, lekarz ekipy Ag2r, jest zbulwersowany. - On ukradł zwycięstwa, za które dostał pieniądze, a teraz manipuluje ludźmi. To niedopuszczalne - grzmi. - Jeśli zaczął się dopingować w wieku dziewiętnastu lat, to znaczy, że nie powinien zostać zawodowcem, bo nie był gotowy do odnoszenia sukcesów - dodaje.

- To szokujące, że powiedział, że pierwszych dziesięciu zawodników Touru 2008 może być na dopingu, bo nasz Christian Vande Velde był czwarty [teoretycznie piąty]. Nasi kolarze są wewnętrznie kontrolowani - mówi Lionel Marie, dyrektor sportowy amerykańskiej ekipy Garmin.

Generalny manager tej grupy, Jonanathan Vaughters, chciał zatrudnić Kohla na sezon 2009, ale sprawa upadła po badaniach krwi, niedługo przez wyjściem na jaw dopingu Austriaka, w październiku. - Kiedy rozmawialiśmy z jego managerem, poprosiliśmy w UCI [Międzynarodowa Unia Kolarska] o wyniki jego testów. Manager przysłał nam tymczasem jakieś inne badania, niezgodne z protokołem, normalnym w takich sytuacjach. Straciliśmy wtedy interes we współpracy - mówi.

Vaughters nie zgadza się ze stwierdzeniem Kohla (choć chwali jego otwartość), że tzw. paszport biologiczny, gromadzący informacje o fizjologii zawodników, jest łatwym polem do oszustw. - Myślę, że z czasem system paszportu będzie miał wielkie znaczenie w sporcie - mówi. - Wierzę w stu procentach, że Tour może być wygrany przez czystego kolarza. Gdybym miał poważne wątpliwości co do tego, nie miałbym interesu w kontynuowaniu mojej pracy - dodaje.

David Millar, również ekipa Garmin, który dwa lata nie ścigał się z powodu dyskwalifikacji, używa mocnych słów. - Dla mnie to mały człowiek, niemal uzależniony od dopingu - mówi. - Jeśli któregoś dnia powróci do peletonu, jak ja, znaczy, że nie ma z dopingiem już nic wspólnego - komentuje Szkot.

Rous komentuje plany napisania przez Austriaka książki. - To normalne, że tak mówi, by się zareklamować i odnieść sukces finansowy ze sprzedaży. To pokazuje jego podłość - mówi dyrektor sportowy Bouygues Telecom.

- Trzeba być głupkiem, żeby wierzyć w słowa, że "pielęgniarki w laboratorium przekonywały kogoś o wyrównywaniu szans w peletonie" podczas transfuzji krwi - grzmi dr Bouvat z Ag2r, dementując też słowa Kohla o możliwości zatajenia przez Francuską Agencję Antydopingową (AFLD), której sam był członkiem, wyników badań antydopingowych czołowych kolarzy ostatniej edycji Tour de France.

Według Cédrica Vasseura, prezydenta Międzynarodowego Związku Kolarzy (CPA), wyznania Kohla są "uproszczone". - To jego droga do obrony, tak mu najpewniej poradzili prawnicy - mówi. - Ale to są prawdziwe oskarżenia, które nie mogą pozostać bez odpowiedzi. Mówiąc, że cała czołowa dziesiątka Tour de France jest brudna, myli się, bo to on jest jedynym umoczonym w doping. Przyjął pozycję kogoś, kto tłumaczy siebie tym, że wszyscy są tacy jak on. Nie jest pierwszym dopingowiczem, który tak robi.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×