Do tragicznego w skutkach wypadku Bjorga Lambrechta doszło na 47. kilometrze III etapu Tour de Pologne 2019 (z Chorzowa do Zabrza). Belgijski kolarz zjechał do rowu i z dużym impetem uderzył o betonowy przepust, który znajdował się przy wjeździe na prywatną posesję. 22-latek został odwieziony do szpitala w Rybniku, ale nie udało się go uratować.
Dlaczego doszło do wypadku? Tego, póki co, nie wie nikt. - To nie był zjazd, gdzie uzyskuje się prędkość 100 km/h, a prosta, szeroka droga - powiedział Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne (więcej TUTAJ).
Nowe światło na wypadek rzuca wypowiedź jednego z polskich kolarzy, który chce pozostać anonimowy. Powodując się na jego słowa, znany serwis cyclingnews.com opisuje, że "Lambrecht na krótko przed katastrofą podniósł rękę i wzywał dyrektora".
ZOBACZ WIDEO: Tour de Pologne 2019: Lekarz zawodów: Na wyścigu jeżdżę od lat, ale takiego zdarzenia nie mieliśmy
Zobacz także: Tour de Pologne 2019: Lekarz zawodów: Na wyścigu jeżdżę od lat, ale takiego zdarzenia nie mieliśmy
Podniesiona ręka, mówiąc w dużym skrócie, oznacza albo sygnalizowanie hamowania/zatrzymania się, albo problemy zawodnika. Informacja, że Lambrecht przed wypadkiem podniósł rękę jest o tyle istotna, że lekarz Tour de Pologne nie wykluczał, że Belg mógł zasłabnąć. Takim znakiem mógł zatem informować o problemach zdrowotnych.
- Mogło być ślisko, ale mógł też zasłabnąć. Wiele przyczyn mogło spowodować, że stracił równowagę i z takim impetem uderzył - mówił dla TVP Sport Ryszard Wiśniewski, lekarz Tour de Pologne.
Sprawą wypadku Bjorga Lambrechta zajęła się policja i prokuratura. Dokonano oględzin miejsca zdarzenia, prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok. Ta pomoże wyjaśnić okoliczności śmierci (więcej TUTAJ).
Może wystarczyłoby zabezpieczyć przepusty matami na trasie przejazdu i nie byłoby tragedii.