Kolarstwo. Makabryczny upadek Remco Evenepoela. W karetce wciąż przepraszał

Getty Images /  Tim de Waele / Na zdjęciu: Remco Evenepoel
Getty Images / Tim de Waele / Na zdjęciu: Remco Evenepoel

Koszmar Remco Evenepoela. Podczas sobotniego etapu Tour of Lombardia zanotował makabrycznie wyglądający wypadek. Belg przeleciał przez barierkę i spadł w przepaść. Gdy już trafił do karetki, wciąż przepraszał.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=70017]

Remco Evenepoelowi[/tag] na pomoc pospieszyły służby medyczne i przedstawiciele Deceuninck-Quick-Step. Po upadku przy belgijskim kolarzu znalazł się między innymi dyrektor sportowy jego teamu Geert van Bondt. Teraz zdradza, jak Evenepoel reagował, gdy zobaczył ludzi.

- Zeszliśmy osiem metrów w dół tak szybko, jak tylko było to możliwe. Tak naprawdę nie mieliśmy żadnej ścieżki. Gdy już znaleźliśmy się przy Remco, od razu chciałem go uspokajać. Ku mojemu zdziwieniu, on tego nie potrzebował. Był niezwykle spokojny. Wydawało się, że odetchnął, gdy zobaczył ludzi - relacjonuje van Bondt w rozmowie z portalem standaard.be.

Evenepoel szybko przekazał, że doskwiera mu ból biodra i pachwiny. Poprosił van Bondta, by został przy nim. - Kiedy zauważyłem, że rusza palcami i stopami, wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Leżał na kamieniach. Widziałem jednak, że nie mogę go ruszyć, dopóki lekarz na to nie pozwoli - dodaje dyrektor Deceuninck-Quick-Step.

- Zdjąłem więc jego kask i nalegałem, by leżał nieruchomo. Wydawało mi się, że nie doznał obrażeń głowy. Bardzo sensownie odpowiadał na moje pytania, co mnie uspokoiło - zaznacza van Bondt.

Wyniesienie Remco Evenepoela z przepaści było dużym przedsięwzięciem. Na szczęście udało się to zrobić. Belg trafił do karetki, w której wciąż powtarzał: "przepraszam, przepraszam, przepraszam". Czuł ogromną odpowiedzialność za dobro zespołu.

- Jego sezon już się skończył. Wie, że czeka go długa rehabilitacja, ale to wystarczy. W sobotę był na zwycięskiej ścieżce. Niestety, trochę źle ocenił zakręt. Zdaje sobie z tego sprawę. Znając Remco, przeanalizuje to wszystko co do minuty. Proszę mi uwierzyć, że on już nigdy więcej nie popełni takiego błędu. Wróci silniejszy - zapewnia Geert van Bondt.

Wypadek Belga podczas sobotniego etapu Tour of Lombardia wyglądał koszmarnie. Przeleciał przez barierkę i spadł w przepaść. Badania lekarskie wykazały u niego pęknięcie miednicy i uszkodzenie prawego płuca.

Eksperci podkreślają, że 20-latek i tak miał sporo szczęścia. W miejscu, do którego wpadł, znajdowały się drzewa. W dużym stopniu złagodziły one skutki upadku z dużej wysokości.

Czytaj także:
> Kolarstwo. Jest ujęcie, jak Evenepoel wypada z mostu. Zobacz dramat kolarza (wideo)
> Kolarstwo. Il Lombardia. Jakob Fuglsang wygrał w cieniu poważnego wypadku

Komentarze (0)