Poniedziałkowy etap liczył 190 kilometrów. Pierwsza połowa wyścigu była płaska. Dopiero w drugiej kolarze mieli do pokonania trzy długie podjazdy. Meta znajdowała się w miejscowości Canale.
Już na samym początku zmagań zawiązała się ucieczka w składzie: Andrei Ponomar, Simon Pellaud, Alexis Gougeard, Samuele Zoccarato, Samuele Rivi, Lars Van den Berg, Taco Van der Hoorn i Vincenzo Albanese.
Przewaga harcowników wynosiła w pewnym momencie sześć minut. Rozpoczęła się gonitwa peletonu. Na jej czele przez większość trasy jechał Maciej Bodnar. Polak z ekipy Bora-Hansgrohe pracował dla kolegi z zespołu, Petera Sagana.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kasia Dziurska wróciła z wakacji. Od razu do pracy
Na ostatnim podjeździe z przodu została trójka uciekinierów: Samuele Zoccarato, Simon Pellaud i Taco Van der Hoorn. 10 kilometrów przed końcem z przodu jechali już tylko Pellaud i Van der Hoorn.
Kilometr dalej Holender zostawił rywala za plecami i postanowił pojechać samotnie do mety. Debiutujący w wielkim tourze 27-latek przyspieszył i wyrobił sobie 60-sekundową przewagę nad peletonem.
Ta jednak topniała w oczach. Ostatecznie Van der Hoorn wjechał na metę jako pierwszy. Na drugim miejscu uplasował się Davide Cimolai, a na trzecim Peter Sagan. Liderem cyklu pozostał Felipe Ganna.
Zobacz też:
Giro d'Italia 2021 rozpoczęte. Włoski dublet. Filippo Ganna powtórzył wyczyn z 2020 roku
Giro d'Italia: sprint dla Belga. Na finiszu kibicom zadrżały serca