Mimo że minęło już tyle czasu te obrazki do teraz mamy przed oczami. Katowice, potężną prędkość peletonu. Nagle Dylan Groenewegen robi niespodziewany ruch - fauluje rywala (swojego rodaka), a Fabio Jakobsen nie ma szans na jakąkolwiek reakcję. Z impetem uderza o barierki, wylatuje w powietrze i rozpoczyna się dramatyczna walka o jego życie.
Do szpitala trafił w ciężkim stanie. Nikt o jego powrocie do sportu jeszcze nie myślał. Najważniejsze było uratowanie życia kolarza, by mógł wrócić do normalnego funkcjonowania. Postępy w rehabilitacji Jakobsena był jednak na tyle duże i szybkie, że nieśmiało zaczął myśleć o powrocie do zawodowego peletonu. Jego marzenia stały się rzeczywistością. We wtorek znów znalazł się na ustach całego świata, ale tym razem już za sprawą sportowego wyniku.
- To jest ich zwycięstwo - powie krótko do rodziny po czwartym etapie Vuelta a Espana Jakobsen przed kamerami Eurosportu. Kilka minut wcześniej wygrał pasjonujący sprinterski finisz. Kandydatów do zwycięstwa na 4., liczącym prawie 165 km etapie, było sporo. Na końcówce doszło do kraksy, ale najlepsi sprinterzy, w tym Jakobsen z Deceuninck Quick-Step, utrzymali się w czubie peletonu.
Holender zachował najwięcej sił. Zaatakował nieco z cienia i chwilę później mógł unieść ręce w geście triumfu. Dokonał czegoś wielkiego. Rok wystarczył mu do tego, by nie tylko wrócić do peletonu, ale jeszcze przygotować nieprawdopodobną formę. Czapki z głów. Ci, którzy na żywo oglądali jego wypadek przed rokiem w Katowicach, nie pomyśleliby w tamtym momencie, że 12 miesięcy później Holender będzie miał w ogóle szansę odnieść taki sukces.
Tuż przed metą wtorkowego etapu doszło do kraksy w peletonie. Ucierpiał w niej lider wyścigu Rein Taaramae. Kibice Estończyka przez chwilę wstrzymali oddech, bowiem zawodnik leżał nieruchomo na betonie. Okazało się jednak, że jest przytomny, po chwili wstał, wsiadł na rower i dojechał do mety. Koszulki lidera Vuelty nie stracił, bowiem wypadek wydarzył się w strefie ochronnej, liczonej na 3 km przed finiszem.
Taaramae drugiego Francuza Elissonde wyprzedza o 25 sekund, a trzeciego Słoweńca Roglicia o 30 sekund. 51. w klasyfikacji generalnej wyścigu jest Rafał Majka z UAE Team Emirates. Polak do lidera traci 3 minuty i 57 sekund. We wtorek Majka dojechał w głównie grupie, na 85. miejscu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)