Chad Barnes przyjechał do Polski jako zupełnie anonimowy koszykarz. Amerykanin w 2008 roku występował w lidze... wenezuelskiej. We wrześniu ubiegłego roku na testy zaprosili go włodarze koszalińskiego AZS-u. - Przyjechałem do AZS-u Koszalin na testy i spodobało mi się w tym klubie - mówi 26-letni obrońca, który kontynuuje: - Miałem nadzieję, że podpiszę z nimi kontrakt, ale pojawiły się kontuzję graczy wysokich na pozycję 4-5, więc oni poszukiwali doświadczonego, wysokiego koszykarza. Ostatecznie nie otrzymał on angażu w ekipie "Akademików".
Kilka tygodni później trafił on do innego polskiego teamu, Górnika Wałbrzych. - Przeniosłem się do Górnika, bo sądziłem, że to dobre wyjście dla mnie, ponieważ początkowo bardzo chcieli mnie w klubie. Myślałem, że jest to drużyna, która może zaskoczyć całą ligę, ale kłopoty finansowe i zmiana trenera sprawiły, że był to bardzo trudny sezon - przyznaje Barnes. Amerykanin, który na parkiecie pełni rolę rzucającego obrońcy, nie grał zbyt wiele. 26-letni koszykarz rozegrał 10 spotkań, w których średnio na placu gry spędzał nieco ponad 17 minut. W tym czasie notował on przeciętnie 5,2 punktu, 2,9 zbiórki oraz 1,9 asysty. Jak ocenia swoją grę sam zainteresowany? - Spoglądam na ostatni sezon i lubiłem grać twardo, ale wiem również, że stać mnie było na więcej. Na bycie bardziej agresywnym. Wiedziałem, że mogę dobrze grać nawet po zmianie trenera, i nowej taktyki Górnika w meczach.
Jednak już w styczniu odszedł on z drużyny prowadzonej przez Mieczysława Młynarskiego (zastąpił on na tym stanowisku Jerzego Chudeusza). - Odszedłem z klubu, bo uważam, że była to najlepsza decyzja dla mnie. Były problemy finansowe, ponadto nie otrzymywałem zbyt wielu okazji do pokazania swojej wartości na parkiecie. Są to dwa najważniejsze powody, które skłoniły mnie do odejścia - wyjawia gracz pochodzący z Nowego Orleanu, który ocenia poziom rozgrywek Polsce: - Uważam, że polska liga jest bardzo solidna i szanowana w Europie. Ludzie są świadomi, że jeśli grałeś tutaj dobrze, to masz spore możliwości. Myślę, że dlatego staraliśmy się pomóc Górnikowi, bo wiedzieliśmy, że choć jest to silna liga, może nam pomóc w późniejszej karierze.
Barnes po opuszczeniu kraju nad Wisłą nie znalazł nowego pracodawcy. Amerykanin zdecydował się jednak niedawno na wzięcie udziału w tourze po Estonii, wraz z ekipą Oklahoma Proteami (Atlanta USA). - Rozmawiałem już z kilkoma klubami z zagranicy. Prowadziłem negocjacje także z kilkoma polskimi klubami, ale jeszcze nie wiem gdzie zagram - kończy 26-letni obrońca.