Póki co nie wiadomo jeszcze jaki zakres będą miały dyrektywy ligi NBA. Mówi się, że powinny być łagodniejsze, niż te które wprowadzono w lidze futbolu amerykańskiego NFL. Tam zabronione jest korzystanie z serwisów typu Twitter czy Facebook na 1,5 godziny przed rozpoczęciem spotkania. Można na nich umieszczać wpisy dopiero po pomeczowym czasie przeznaczonym dla przedstawicieli mediów. Decyzję ligi NBA powinniśmy poznać jeszcze w tym tygodniu.
Twitter to obecnie najlepsza "zabawka" zawodników w czasie kiedy nie biegają za piłką. Codziennie na kilkudziesięciu internetowych blogach graczy pojawiają się przeróżne wpisy, dotyczące samej gry, oraz częściej, wydarzeń poza boiskowych. Już nie raz dochodziło do sytuacji, kiedy zawodnik twitterował podczas meczu. Charlie Villanueva umieścił wpis na swoim koncie w przerwie meczu Detroit Pistons z Milwaukee Bucks.
Sytuacja ta przeszła wówczas bez echa za strony władz ligi. NBA zaczęła jednak z czasem interweniować, a pierwszemu dostało się Markowi Cubanowi. Ekscentryczny właściciel Dallas Mavericks skrytykował sędziów po głośnym starciu J.R. Smitha z Antoine Wrightem podczas spotkania Dallas-Denver. Cuban ukarany został grzywną w wysokości 25 tysięcy dolarów, choć przez długi czas sprawa nie wychodziła na światło dzienne. Ujawnił ją dopiero sam zainteresowany, umieszczając wpis na… Twitterze.
Znana jest również sprawa Kevina McHale’a, który został zwolniony z pracy w Minnnesocie Timberwolves, zanim jeszcze oficjalna informacja pojawiła się w mediach. Parę z ust puścił Kevin Love, oczywiście na Twitterze. Przez ten komunikator dowiedzieliśmy się także, że Allen Iverson przechodzi do Memphis Grizzlies. Zawodnicy ligi NBA równie często korzystają z serwisu Facebook.