Czarna seria poszła w zapomnienie. Lee Moore wkroczył mocno

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek

Cztery kolejne porażki i dość! Anwil Włocławek w sobotę odrobił dwucyfrową stratę i pokonał King Szczecin 99:91. Swój niemały wkład w sukces miał debiutujący w ekipie "Rottweilerów" Lee Moore.

Anwil po raz ostatni wygrał 30 września - wtedy w Łańcucie pokonał Rawlplug Sokół, liderem którego był... Lee Moore. Ten sam, który w sobotę zadebiutował w szeregach "Rottweilerów".

Amerykanin nie tylko poszerzył rotację Anwilu, ale wniósł do gry sporo jakości. Spotkanie rozpoczął na ławce, a zakończył je z dorobkiem 17 punktów i 11 asyst.

Co więcej miał najwyższy wskaźnik efektywności gry wśród włocławian (23) i drugi wskaźnik +/- wynoszący 13.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

Również King pojawił się na parkiecie Hali Mistrzów z nowym zawodnikiem. Bryce Brown w pierwszej połowie wykorzystał wszystkie cztery próby zza łuku, a w połowie trzeciej kwarty wyprowadził szczecinian na rekordowe prowadzenie 65:54.

Na gospodarzy podziałało to jednak mobilizująco - ci ruszyli w pogoń i tą część meczu zakończyli zrywem 20:4! Gdy decydującą część rozpoczęli z kolei od trafień z dystansu Moore'a i Marcina Woronieckiego było jasne, że King już nie da rady wyciągnąć tego meczu.

Gościom nie pomógł nawet fenomenalny występ Filipa Matczaka, który zakończył spotkanie z dorobkiem 31 punktów. Dołożył do tego po trzy zbiórki i asysty oraz dwa przechwyty.

Co Anwilowi - oprócz Moore'a - pozwoliło się przełamać? Na pewno rewelacyjne 17/31 w rzutach za trzy punkty. Sześć "trójek" przymierzył Phil Greene, po trzy Luke Petrasek i Moore.

Pięciu graczy włocławian zaliczyło 16 i więcej punktów. Wśród nich był Josh Bostic, który drugi mecz z rzędu (wcześniej w FIBA Europe Cup) pokazuje, że jednak potrafi trafiać "na poziomie".

Anwil Włocławek - King Szczecin 99:91 (23:26, 21:26, 30:17, 25:22)

Anwil: Phil Greene 18, Lee Moore 17 (11 as), Luke Petrasek 17, Josh Bostic 16, Josip Sobin 16, Marcin Woroniecki 7, Kamil Łączyński 6, Michał Nowakowski 2, Dawid Słupiński 0, Daniel Dawdo 0.

King: Filip Matczak 31, Phil Fayne 20, Bryce Brown 14, Andrzej Mazurczak 9, Tony Meier 6, Zuc Cuthbertson 4, Mateusz Kostrzewski 3, Maciej Żmudzki 2, James Eads 2.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 WKS Śląsk Wrocław 30 22 8 2540 2344 52
2 King Szczecin 30 22 8 2600 2465 52
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 30 20 10 2584 2426 50
4 Legia Warszawa 30 20 10 2536 2423 50
5 PGE Spójnia Stargard 30 18 12 2510 2462 48
6 Icon Sea Czarni Słupsk 30 17 13 2325 2221 47
7 Anwil Włocławek 30 17 13 2532 2395 47
8 Trefl Sopot 30 17 13 2468 2422 47
9 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 16 14 2561 2522 46
10 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 11 19 2464 2581 41
11 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 30 11 19 2292 2398 41
12 MKS Dąbrowa Górnicza 30 11 19 2544 2664 41
13 Polski Cukier Start Lublin 30 11 19 2414 2549 41
14 Tauron GTK Gliwice 30 10 20 2377 2516 40
15 Arriva Polski Cukier Toruń 30 9 21 2457 2618 39
16 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 30 8 22 2538 2736 38

Zobacz także:
Śląsk Wrocław zachował swój status. Udany debiut Strelinga Gibbsa
Trener chwali Sochana. "Jest wyjątkowy"

Komentarze (1)
avatar
prawus
29.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobry mecz , dobry. debiut i zasłużone zwycięstwo, Łatwo nie było , bo Wilki mają naprawdę dobry skład i sporo świetnych indywidualności . Anwil , oby tak dalej i stabilniej ..