Trener UMKS-u Kielce perfekcyjnie trafił z formą swoich podopiecznych

Podstawową piątkę ekipa ze stolicy województwa świętokrzyskiego ma tak mocną, że z powodzeniem mogłaby walczyć z Rosasportem Radom nawet o pierwsze miejsce w grupie C drugiej ligi. Sęk w tym, że zespół znacznie traci na wartości, gdy na parkiecie meldują się zmiennicy

Już po pierwszym pojedynku z AZS-em Politechnika w Radomiu trener UMKS-u Grzegorz Kij podkreślał, że jego podopieczni będą rozkręcać się z meczu na mecz, a porażka, wcale nie oznacza dla nich złego prognostyku. I nie pomylił się. Koszykarze z Kielc udowodnili to w dwóch kolejnych pojedynkach. Z młodzieżą OSSM-u Stalowa Wola zrobili sobie rozgrzewkę przed pojedynkiem z MCKiS-em Termo-Rex Jaworzno. Właśnie w tym ostatnim meczu pokazali prawdziwe oblicze. - Rozkręciliśmy się na dobre i w tej chwili chciałbym jednego, żeby obecna dyspozycja została zachowana jak najdłużej - podkreśla szkoleniowiec kielczan.

Na uwagę zasługuje zwłaszcza postawa Łukasza Pileckiego i Aleksandra Raka, których duet poprowadził UMKS do zwycięstwa. Wszak na polskich parkietach niezbyt często się trafia, żeby dwaj zawodnicy zanotowali na swoim koncie ponad 50 punktów. - To jest jednak zadanie naszych snajperów, żeby skutecznie egzekwować rzuty z każdej pozycji. Tym bardziej, że w ostatnich meczach niemal wszyscy gracze grali typowo pod wspomniany duet. Nie ukrywam jednak, że cieszy mnie nieprzeciętna dyspozycja moich zawodników - podkreśla Kij. Szkoleniowiec zauważa jednak, że to nie tylko postawa snajperów, ale i postęp formacji defensywnej sprawia, że UMKS staje się coraz mocniejszą ekipą. To właśnie powtarzane do znudzenia zagrywki teraz przynoszą efekty. - To jeden z argumentów na to, że dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy i naprawdę wstrzeliliśmy się w sezon z naszą formą - przekonuje opiekun zespołu.

Drugim aspektem na potwierdzenie tezy, że UMKS zbiera teraz owoce z okresu letniego jest kondycja zawodników. Czołowa piątka przebywa na parkiecie niemal cały mecz. Ciekawostką jest, że 40 minut w Jaworznie zanotował Rak. Jak podkreśla trener kielczan, wszyscy zawodnicy z pierwszej piątki spędzają długie minuty na parkiecie. Nie bierze się to jednak z widzimisię szkoleniowca. - Zauważyłem już przed sezonem, że gdy decyduję się na roszady, poczynania zespołu znacznie tracą na wartości. Nie mogę więc pozwolić sobie na świadome osłabienie siły rażenia zespołu, gdy ten walczy o zwycięstwa. Mam tylko nadzieję, że doświadczeni gracze wytrzymają tempo - wzdycha Kij. Zmienników zapewne więc czeka dużo pracy. Posiadają jednak sporą motywacje, bowiem nie mogą marnotrawić osiągnięć swoich bardziej doświadczonych kolegów z drużyny. Co więcej, mają ogromną i niepowtarzalną szansę wypromowania się chociażby przy Pileckim czy Raku. Lepszej okazji w najbliższych sezonach mogą już nie mieć.

Komentarze (0)