Mantas prawdziwym liderem - relacja z meczu Sportino Inowrocław - Energa Czarni Słupsk

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sportino po raz trzeci w tym sezonie przegrało mecz w lidze. Tym razem uległo Enerdze Czarnymi Słupsk 79:88. <i> - Jeśli któryś z zawodników nie zrozumie, że tylko poprzez ciężką pracę na treningach można osiągać dobre wyniki, zostanie wyrzucony drużyny. Nie może być tak, że głośno się o tym mówi, a robi zupełnie co innego </i> - powiedział po meczu wyraźnie rozjuszony postawą swoich podopiecznych trener Sportino Mariusz Karol.

Ostre słowa szkoleniowca mają zmobilizować jego zawodników na kolejne mecze. A ich najbliższy terminarz - łagodnie go oceniając - nie należy do najłatwiejszych. Zagrają bowiem z Anwilem, PGE Turowem i Asseco Prokomem, czyli ekipami, który w zeszłych rozgrywkach rozdzieliły między sobą komplet medali. - Może właśnie na takich rywali koncentracja wśród zawodników wzrośnie. Bo bawiąc się grą, to można w Belgii, czy Szwecji - dodał Karol.

Prowadzeni przez niego gracze trzeci raz z rzędu okazali się także gorsi od przeciwnika w na tablicach. Z tym, że w spotkaniu z Czarnymi, różnica ta była największa, a wyniosła aż 15 piłek zebranych mniej. - Nie było u nas zastawienia, wzajemnej pomocy. Tak nie może być - kontynuował trener gospodarzy. - Między innymi nad tym trzeba popracować. Musimy być bardziej agresywniejsi na deskach - ocenił z kolei Slavisa Bogavac, dla którego sobotni występ był pierwszym w naszej lidze. Do tej pory pauzował z powodu kontuzji, jakiej nabawiał się jeszcze podczas przygotowań. - Z moją nogą jest coraz lepiej. Potrzebuje trochę czasu, abym doszedł do formy - skomentował Serb.

Czarnych do zwycięstwa poprowadził Mantas Cesnauskis. - To był nasz lider. Świetnie kreował grę, zdobywał punkty, gdy ich najbardziej potrzebowaliśmy. Po raz kolejny udowodnił, że jest świetnym zawodnikiem - chwalił kolegę z zespołu Wojciech Żurawski. Trudny do zatrzymania dla inowrocławian był także Chris Daniels, który oprócz 12 punktów, miał też 9 zbiórek - najwięcej spośród wszystkich graczy. Na początku nie mógł dać jednak rady centrowi Sportino Sani Ibrahimowi. Nigeryjczyk wykorzystując nad nim przewagę wzrostu już w pierwszej kwarcie rzucił 9 punktów. Trafiał zarówno spod kosza, jak i półdystansu. - Sportino miało dobre momenty, potrafiło zdobyć w ciągu minuty 10 punktów - powiedział Igors Miglinieks. - W takim samym czasie niestety też potrafiliśmy te punkty stracić - ripostował Karol. - Cieszymy się ze zwycięstwa, ale zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze dużo pracy. To pokazał między innymi ten mecz - stwierdził szkoleniowiec Czarnych. -Byliśmy w takiej sytuacji, że pierwsze trzy mecze rozgrywaliśmy na wyjazdach. Tym bardziej więc cieszymy się, że odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo. Potrzebowaliśmy takiego meczu, aby uwierzyć we własne umiejętności. Jest w nas duży potencjał i będziemy chcieli przełożyć go na dobre wyniki - podsumował Żurawski.

Sportino Inowrocław - Energa Czarni Słupsk 79:88 (24:28, 15:23, 21:17, 19:20)

Sportino: Ted Scott 27 (2), Sani Ibrahim 19, Anthony Anderson 8 (2), Grzegorz Arabas 7 (1), Slavisa Bogavac 7 (1), Rafał Bigus 6, Maciej Raczyński 3, Artur Robak 2, Przemysław Łuszczewski 0.

Energa Czarni: Mantas Cesnauskis 22 (3), Ronald Clark 16, Chris Daniels 12, Alex Harris 10 (2), Marcin Sroka 9 (1), Wojciech Żurawski 9, Dawid Przybyszewski 5 (1), Dru Joyce III 5 (1), Dalibor Djapa 0, Jacek Sulowski 0.

Źródło artykułu: