Udany powrót Jareckiego
Jacek Jarecki po zakończeniu sezon 2007/2008, w którym Stal walczyła o awans do ekstraklasy, opuścił rodzinne miasto i przeniósł się do Polpharmy Starogard Gdański. W pierwszym sezonie młody koszykarz spisywał się całkiem dobrze. Tuż przed początkiem obecnych rozgrywek wiele mówiło się o powrocie tego gracza do Stali. Nie udało się to przed sezonem, ale już w trakcie, po rozwiązaniu umowy z Polpharmą Jarecki wrócił do Stalowej Woli i w debiucie spisał się bardzo dobrze. - Bardzo się cieszę z możliwości powrotu do Stalowej Woli. Zagrałem średnio, gdyż końcówka meczu nie była najlepsza w moim wykonaniu. Pozwoliłem graczom z Warszawy zdobyć kilka łatwych punktów. Trzeba cały czas pracować i zgrywać się z drużyną. Niemniej jednak cieszę się, że wróciłem do domu. Rozwiązałem kontrakt z Polpharmą, gdyż nie za bardzo pasowałem do koncepcji trenera. To już przeszłość i teraz liczy się gra w Stali - powiedział po spotkaniu Jacek Jarecki.
W końcu zaskoczył Malczyk
W pierwszych trzech pojedynkach w lidze Marcin Malczyk zawodził. Dopiero w kolejnym spotkaniu gra obrońcy Stalówki zaskoczyła. - Marcin Malczyk to zawodnik, który potrafi grać w koszykówkę. Ma doświadczenie ligowe. W poprzednich meczach z tymi mocniejszymi rywalami mu nie szło. On musi wejść w grę. Jeśli wyjdzie mu akcja czy to w obronie, czy w ataku, bądź trafi do kosza, to może dać dużo zespołowi. W tym spotkaniu to pokazał. W pierwszej połowie dał nam tzw. kopa. Uwierzyliśmy w siebie i on tą drużynę pociągnął. Może nie jest to zawodnik, który będzie tworzył grę, ale jest bardzo przydatny w dobrze ułożonym zespole, jeśli się znajdzie dla niego miejsce, to może bardzo dużo pomóc swojej ekipie - powiedział na konferencji prasowej po niedzielnej konfrontacji opiekun zielono-czarnych Bogdan Pamuła.
Co dalej z Godboldem?
Stal początkowo w swoich szeregach miała trzech Amerykanów. Z jednym włodarze klubu już się rozstali. Być może, że niebawem podobnie postąpią z Davidem Godboldem, który zawodzi. Ten gracz miał być jednym z lepszych w drużynie. - David ma problemy z aklimatyzacją i w ogóle z europejskim graniem. Cały czas z nim rozmawiam i on w mentalności ma tą ligę uniwersytecką, gdzie filozofia grania jest nieco inna. Na pewno różni się ona od gry w polskiej lidze, gdzie gra się o jakiś konkretny cel, gdyż są to zawodowe rozgrywki. Ta liga uniwersytecka jest rozwojowa, gdzie nabywa się pewne nawyki, które później mają być wykorzystane. David ma z tym problemy i będziemy analizować ten problem i zobaczymy co z tym zrobimy - kontynuuje Pamuła.
Nielubiana przerwa
Koszykarze Stali Stalowa Wola bardzo dobrze spisali się w drugiej kwarcie. Takich sytuacji bardzo nie lubią trenerzy, gdyż w szatni nie mają oni często niczego ważnego do przekazania, ponieważ gra wygląda dobrze. Z kolei opiekun Polonii 2011 Warszawa Mladen Starcevic mógł mieć wiele uwag do swoich podopiecznych, którzy po przerwie wyszli mocno zdeterminowani i szybko odrobili straty. - To samo co z nami w trzeciej kwarcie, stało się z Polonią w drugiej. Taka jest koszykówka. W tej drugiej odsłonie akcje pociągnął nam Marcin Malczyk i Jacek Jarecki. Te momenty dodają skrzydeł. Drużynie przeciwnej ciężko jest takie coś odbudować, gdy nie można wziąć czasu, bądź ta przerwa jest wzięta zbyt późno. Potem jest przerwa, której większość trenerów nie lubi, kiedy dobrze układa się druga kwarta. Te przerwa pomogła gościom, a nam zaszkodziła. Potem gra się wyrównała i końcówka była ciekawa - zakończył Bogdan Pamuła.