Kamil Górniak: Wygraliście w Stalowej Woli. Zadanie było chyba łatwe patrząc na wiek zawodników rywala.
Paweł Wiekiera: Młodzież ze Stalowej Woli walczyła, chciała się pokazać z jak najlepszej strony. Były momenty, w których przeważali. Mamy jednak zbyt mocny i równorzędny skład i gospodarze nie mieli możliwości toczyć z nami równorzędnej walki przez całe spotkanie. Wygraliśmy, ale jestem pełen podziwu dla trenera OSSM Romana Prawicy, który potrafi z tej młodzieży tyle wykrzesać.
Roman Prawica to legenda stalowowolskiej koszykówki. Na pewno ci chłopcy mają się od kogo uczyć, gdyż Prawica wiele lat pograł w mocnych klubach. Grał też w kadrze Polski.
- Myślę, że znają go przede wszystkim właśnie z parkietów. To zawsze był taki spokojny człowiek. Mam nadzieję, że to opanowanie wpoi tym młodym graczom, gdyż nie zawsze agresją można coś zdziałać. Praca i dokładne tłumaczenie to jest to, co przynosi dobre skutki.
Jesteście głównym kandydatem do awansu.
- Nie ukrywamy, że naszym celem jest awans. Nie udało to się rok temu, zarząd postanowił wzmocnić jeszcze skład i mam nadzieję, że te roszady wystarczą, aby w tym sezonie uplasować na miejscu, które da nam awans i grę w przyszłym sezonie w pierwszej lidze.
Paweł Wiekiera był mistrzem i wicemistrzem Polski, grał w Eurolidze i kadrze Polski. Taki gracz w drugiej lidze musi budzić szacunek i respekt przed takim młodymi koszykarzami jak tutaj w Stalowej Woli.
- Przynajmniej coś fajnego się dzieje. Mam nadzieję, że będę w tym uczestniczył jeszcze dłuższy czas. Na razie gramy w drugiej lidze, lecz chcemy awansować. Później możliwa jest gra właśnie w pierwszej lidze. Działacze w Radomiu mają duże aspiracje i może niebawem zagramy w ekstraklasie. Chciałbym pomóc w budowaniu tego wszystkiego.
A dlaczego wybrał pan grę w drugiej lidze? W poprzednim sezonie z Zastalem Zielona Góra walczył pan o awans.
- Tutaj w Radomiu buduje się ciekawy zespół na dłuższy okres czasu. Chciałbym pomóc tej drużynie w awansie najpierw do pierwszej ligi, a potem w niedalekiej przyszłości do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.
Nie było mowy o powrocie do Spójni Stargard Szczeciński?
- Różne względy ekonomiczne, rodzinne zdecydowały o tym, że nie gra się tam, gdzie się urodziło. Jednakże nie jestem z tego względu bardzo smutny.
Do Spójni wrócili zawodnicy, z którymi wcześniej grał pan w tej drużynie jak Wiktor Grudziński.
- Po prostu niektóre względy nie pozwoliły mi na grę w Stargardzie. Nie będę mówił o szczegółach.
Może niebawem uda się zagrać w ekstraklasie.
- Mam nadzieję, że mój oceny zespół, Rosa-Sport Radom, doprowadzę do ekstraklasy. To jest takie moje ciche marzenie.