Czarodziejska sensacja, kryzys wicemistrzów - relacja z meczu Kotwica Kołobrzeg - PGE Turów Zgorzelec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drużyna PGE Turowa Zgorzelec zawiodła po raz kolejny. Koszykarze wicemistrza Polski mieli walczyć o najwyższe laury, a tymczasem notują oni drugą wyjazdową porażkę w tym sezonie. Tym razem pogromcą zespołu Sasy Obradovicia, została Kotwica Kołobrzeg. Jest to spora niespodzianka, gdyż wcześniej "Czarodzieje z Wydm" nie grali najlepiej, i po pięciu ligowych potyczkach, mieli na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo.

Z wielkim impetem wtorkową potyczkę z wicemistrzem Polski, rozpoczęli gospodarze. Skuteczna gra dwóch Polaków - Łukasza Wichniarza i Piotra Stelmacha doprowadziła do tego, że Kotwica po niespełna minucie prowadziła 5:0. Podopieczni Pawła Blechacza nie zdołali się jednak długo utrzymać na prowadzeniu. Wszystko to za sprawą kapitalnie dysponowanego Michaela Wrighta. Amerykanin po raz kolejny w tym sezonie, był nie do zatrzymania. Gracz przygranicznego klubu zdobył sześć oczek, i wysunął Turów na przodownictwo. Z czasem miejscowi zawodnicy mieli coraz większe problemy z trafieniem do kosza. Co gorsza, bardzo szybko na swoje konto trzy faule zapisano Darrellowi Harrisowi, i kołobrzeżanie mieli sporą lukę pod koszem. Z dziecinną łatwością wykorzystywał to Wright, który po pierwszej odsłonie, miał w swoim dorobku aż 12 punktów. Inauguracyjna partia padła jednak łupem gospodarzy, którzy w końcówce poprawili swoją skuteczność.

Znakomicie w drugą kwartę wszedł Adam Wójcik, który w ekspresowym tempie wzbogacił dorobek zgorzeleckiego kolektywu o pięć oczek, tym samym wyprowadzając wicemistrzów na kolejne prowadzenie w tym starciu. Kilka chwil później dwukrotnie z dystansu trafił Michał Chyliński i Turów wygrywał tę część spotkania 11:0! Niezwykle długo trwał impas gospodarzy, który został przełamany dopiero po ponad...5 minutach! Wybawcą okazał się Szymon Rduch, który powielił wyczyn Chylińskiego. W końcówce pierwszej połowy Sasa Obradović ponownie desygnował na parkiet Wrighta. Amerykanin znów grał koncertowo, raz po raz dopisując kolejne oczka. Ale ostatnie słowo należało do graczy Kotwicy. Wichniarz, Stelmach i Omni Smith znacząco zniwelowali straty do przeciwnika.

Po przerwie znacznie bardziej zmotywowani na parkiet wyszli "Czarodzieje z Wydm". Zdołali oni w pewnym momencie doprowadzić do wyniku 39:40, ale okres lepszej gry zanotował Justin Gray, który podreperował dorobek wicemistrza Polski. Co się odwlecze, to nie uciecze. Kotwica grała coraz lepiej, w końcu dał o sobie znać Bartosz Diduszko, a niesamowite zawody rozgrywał Stelmach, który już wówczas miał na swoim koncie 15 oczek. Wciąż bardzo dobrze spisywał się Michael Wright, ale to było za mało. Ostatecznie po 30 minutach gry było już tylko 52:51 dla przyjezdnych.

Rozpędzeni zawodnicy Blechacza narzucili jeszcze szybsze tempo w ostatniej "ćwiartce". Nie wytrzymali tego koszykarze Turowa. Po serii 16:4, nie było już najmniejszych wątpliwości, kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko. Zgorzelczanie nieskutecznie rzucali z dystansu, a to z kolei była bardzo mocna strona kołobrzeżan. Nadal imponował Stelmach, a dołączył do niego Smith. Amerykański rozgrywający był niezwykle aktywny - trafiał do kosza, zbierał, asystował. Ponownie zawiódł Willie Deane. Amerykanin, który miał być jednym z liderów teamu Obradovicia, spędził na parkiecie ponad 22 minuty, ale jego rzuty mijały cel. Mecz zakończył się triumfem Kotwicy 73:63.

Kotwica Kołobrzeg - PGE Turów Zgorzelec

73:63

(19:17, 12:20, 20:15, 22:11)

Kotwica: Piotr Stelmach 22, Omni Smith 15, Szymon Rduch 9, Łukasz Wichniarz 9, Darrell Harris 7, Bartosz Diduszko 7, Dawid Bręk 4, Ivan McFarlin 0, Brian Freeman 0, Harris Danesi 0.

PGE Turów: Michael Wright 25, Justin Gray 12, Adam Wójcik 10, Michał Chyliński 8, Krzysztof Roszyk 4, Paweł Leończyk 2, Konrad Wysocki 2, Robert Witka 0, Willie Deane 0.

Źródło artykułu: