Walki pod koszem nie zabraknie - zapowiedź meczu Energa Czarni Słupsk - Polpharma Starogard Gdański

Do bardzo ważnego dla układu tabeli spotkania dojdzie w 6. kolejce PLK w Słupsku. Tamtejsza Energa Czarni, ósma drużyna tabeli, podejmie u siebie w Hali Gryfia piątą Polpharmę Starogard Gdański. Gospodarze póki co wygrali tylko dwa mecze i rozpaczliwie potrzebują zwycięstw by piąć się w górę klasyfikacji. Goście natomiast zwyciężyli trzykrotnie i każde następne znacznie przybliży ich do czołówki.

Wielkie zapowiedzi, ciekawe nazwiska, przemyślane, wydawałoby się, ruchy transferowe - to wszystko cechuje Energę Czarnych Słupsk przed każdym nowym sezonem w PLK. Problem w tym, że na początku większości rozgrywek brązowy medalista z roku 2006 po prostu spisuje się słabo i tak też jest również teraz. Podopieczni Igorsa Miglinieksa przegrali pierwsze dwa mecze, po czym wygrali dwa kolejne, lecz ostatnia porażka w Warszawie drastycznie pohamowała optymizm. - Nie byliśmy dziś zespołem - skomentował wówczas występ drużyny jej kapitan, Marcin Sroka. Polski skrzydłowy spisuje się w tym sezonie nadzwyczaj słabo (tylko 5,4 punktu), choć to nie jego dyspozycja głównie przyprawia fanów słupskiej ekipy o ból głowy.

O takowy przyprawia amerykański duet Dru Joyce - Ronald Clark. Ten pierwszy szybko wyjaśnił swoją postawą, dlaczego mówi się o nim właściwie tylko jako o znajomym LeBrona Jamesa, pozostawiając na boku jego umiejętności czysto koszykarskie. W końcu jeśli podstawowy rozgrywający drużyny zapowiadającej walkę o medale zdobywa średnio 2,8 punktu i rozdaje ledwie 2 asysty, to lepiej spuścić na to zasłonę milczenia. Clark z kolei, sprowadzony w chwale świetnego strzelca, oddaje odsuwa się w cień i sprawia, że fani klubu już tęsknią za dynamicznym Demetrikiem Bennettem.

Czy zatem możemy mówić o Enerdze Czarnych jako o równorzędnym przeciwniku dla zajmującej obecnie (z bilansem 3-2) piąte miejsce w tabeli Polpharmie Starogard Gdański? Tak, ale pod warunkiem, że słupszczanie wyciągną wnioski z porażek i wreszcie wykorzystają swoje atuty. A tym są przede wszystkim zbiórki. Czwarta drużyna poprzedniego sezonu w każdym spotkaniu zbiera 36 piłek, dominując w tym elemencie nad swoim przeciwnikiem, a spora w tym zasługa Chrisa Danielsa. - Walczymy o każdą piłkę i stąd taka sytuacja. Problem w tym, że nie przekłada się to na punkty, choć wierzę, że wreszcie wszystko się ułoży - mówi amerykański skrzydłowy, który w ostatnim meczu przeciwko Polonii miał na koncie aż 22 zbiórki, a w całym sezonie jego to 11,4.

Żeby jeszcze rozszerzyć pole manewru pod koszem, działacze klubu sprowadzili w ostatnich dniach do zespołu Michała Hlebowickiego. Polski skrzydłowy po raz ostatni w PLK występował w sezonie 2003/2004 (w Warszawie), a następnie grał na Łotwie, Cyprze i Ukrainie. Teraz wraca do swojego byłego klubu by swoim doświadczeniem wesprzeć grupę utalentowanych niewątpliwie, ale chaotycznie grających zawodników Energi.

Faktem jest, że atmosfera daleka od ideału panuje także w Starogardzie Gdańskim, gdyż koszykarze prowadzeni z ławki trenerskiej przez Miliję Bogicevicia przegrali dwa spotkania, których absolutnie nie powinni przegrać: przeciwko AZS Koszalin w derbowym pojedynku u siebie oraz ze Zniczem Jarosław na wyjeździe. Aczkolwiek z drugiej strony, Polpharma zmiażdżyła wręcz w ostatnim meczu Kotwicę Kołobrzeg, pokazując spory potencjał zarówno w ataku, bowiem po raz drugi w sezonie przekroczono barierę 70 punktów oraz w defensywie, gdzie zatrzymano rywala na zaledwie 58 oczkach.

Asem w talii trenera Bogicevicia jest Patrick Okafor, który stanie naprzeciw wszechstronnego i technicznie grającego wspomnianego Danielsa. Nigeryjczyk nie jest tak wyszkolony, jak skrzydłowy Energi, choć grając proste manewry pod obręczą, potrafi być piekielnie skuteczny, co dokumentuje średnimi 15,6 punktu i 7,2 zbiórki na mecz. Dużym zagrożeniem dla gospodarzy będzie także Tony Weeden, który w każdym spotkaniu dodaje na konto swojego zespołu 16 oczek. Być może do krycia Amerykanina trener Miglinieks zdecyduje się desygnować Mantasa Cesnauskisa, a że Litwin to póki co jedyny pewny punkt na obwodzie Czarnych, więc możemy być świadkami również pasjonującego pojedynku strzelców.

- Ten mecz po prostu musimy wygrać, bo inaczej nasza sytuacja bardzo się skomplikuje. Wierzę, że jesteśmy wystarczająco silni, by z powodzeniem walczyć z każdym rywalem i mam nadzieję, że pokażemy to już w sobotę. Musimy wygrać dla siebie samych i dla naszych fanów - twierdzi Daniels i trudno mu nie przyznać racji. Każda kolejna porażka z rywalem o podobnym potencjale to cięższa sytuacja przed rundą rewanżową. - Twarda defensywa i walka od pierwszej minuty będą kluczem do sukcesu - zapowiada z kolei Damian Kulig, kolejny skrzydłowy w ekipie gości.

Mecz odbędzie się w sobotę, 7 listopada o godzinie 18.00 w Hali Gryfia. Bilety są jeszcze do nabycia w SWITCH Sport Clubie w cenach 11, 18, 24, 28 i 40 złotych.

Źródło artykułu: