Osoba trenera miała spore znaczenie - rozmowa z Michałem Hlebowickim, skrzydłowym Energi Czarnych Słupsk

Po sezonie 2003/2004 wyjechał z Polski i grał na Łotwie, gdzie wypatrzy go jego obecny szkoleniowiec Igor Miglinieks. Okres gry poza granicami naszego kraju był najbardziej udany w jego karierze, bowiem zdobył trzy mistrzostwa kraju. O kim mowa? O Michale Hlebowickim, który po pięciu latach wraca na polskie parkiety i będzie grał w Enerdze Czarnych Słupsk.

Jacek Seklecki: Po pięciu latach wraca Pan do polskiej ligi. Wcześniej nie było propozycji?

Michał Hlebowicki: Propozycje z polskich klubów oczywiście były, ale nie były one tak konkretne jak te z klubów zagranicznych. Poza tym chciałem sprawdzić się poza ojczyzną i spróbować czegoś innego, niż zmagania w polskiej lidze.

Grał Pan na Łotwie w ojczyźnie swojej żony. To był jeden z powodów gry w tym kraju, czy też inne sportowe?

- Ja zacząłem grać na Łotwie, kiedy moja żona Ilze grała w Rosji. W sumie to do gry na Łotwie namówił mnie mój kolega, który obecnie jest trenerem drużyny Barons Ryga, Edgars Teteris. Grał on wtedy w drużynie Falko.

Już wtedy miał Pan styczność z trenerem Igorem Miglinieksem, który teraz będzie Pana szkoleniowcem w Słupsku. Jak się poznaliście ?

- Grając dla Falko pokazywałem się z dobrej strony i właśnie podczas gry dla tego zespołu zauważył mnie trener Igor Miglinieks. Tam się poznaliśmy się i stąd nasza znajomość.

To dzięki niemu przeniósł się Pan na Cypr ?

- Tak, on miał na to duży wpływ. Po sezonie na Łotwie, w którym zacząłem rozgrywki w drużynie Falko, a zakończyłem w Barons Ryga, trener Miglinieks zaproponował mi grę w AEL-U Limassol. Skorzystałem i stąd moja przygoda z Cyprem.

Co Pan najlepiej wspomina z gry na tej wyspie?

- Najlepiej wspominam zdobycie dwóch tytułów mistrza Cypru, ponieważ były to moje pierwsze złote medale w karierze. Miło wspominam również ludzi mieszkających na Cyprze, z którymi mam kontakt do dzisiaj.

Te dwa tytuły to najlepsze osiągnięcia w karierze?

- To były moje pierwsze mistrzostwa w karierze. Jednak najlepszy był sezon 2007/2008, w którym grałem w Barons Ryga. Zakończyliśmy sezon z Pucharem Europy FIBA, mistrzostwem Łotwy oraz czwartym miejscem w lidze bałtyckiej.

Kiedyś opowiadał Pan, że tamtejsi kibice są niczym piłkarscy fani. Tak ciężko grało się w tamtejszej lidze ?

- Tak, to prawda. Kibice na Cyprze są zupełni inni, niż kibice w Polsce. Myślę, że w Polsce po niektórych meczach przy takim dopingu jaki był na Cyprze gralibyśmy przez cały sezon przy pustych trybunach. Nasza drużyna często dostawała karę i musieliśmy rozgrywać mecze domowe na terenie neutralnym i to bez kibiców.

W ostatnim sezonie grał Pan bliżej Polski, bo na Ukrainie. Chwalił Pan tę ligę pod względem poziomu sportowego i finansowego, jednak nie pozostał tam na dłużej. Dlaczego?

- Miałem z moją drużyną z Mikołajwa podpisany kontrakt na jeden sezon z opcją przedłużenia na następny. Po sezonie klub ten znacznie zmniejszył swój budżet i nie był w stanie wypełnić warunków umowy, dlatego też nie zostałem tam dłużej.

Przyjście na świat drugiego dziecka było tego głównym powodem powrotu do ojczyzny?

- Narodziny dziecka nie miały nic wspólnego z moją decyzją o wyborze gry w Polsce, ponieważ moja żona z dziećmi pozostała w rodzinnej Łotwie.

Wybrał Pan Słupsk. Osoba trenera przeważyła o wyborze?

- Powodów było oczywiście kilka. Tak jak już wspomniałem, nie zostałem na Ukrainie z powodu problemów finansowych klubu. Wybrałem Słupsk, gdzie trenerem jest znajomy mi Igor Miglinieks i nie będę ukrywał, że jego osoba również zaważyła o podpisaniu kontraktu z Energą Czarnymi Słupsk.

Interesował się Pan tym, co dzieje się w polskiej lidze grając poza jej granicami i tym co dzieje się w Enerdze Czarnych?

- Interesowałem sie Polską Ligą Koszykówki i praktycznie przez cały czas śledziłem wszystkie wyniki i drużyny w polskiej lidze, w tym także Energę Czarnych Slupsk, więc jestem na bieżąco ze wszystkimi informacjami z ligi.

Energa Czarni są w kryzysie. Zajmują dopiero dziewiąte miejsce w lidze, a wygrali zaledwie dwa z sześciu spotkań.

- Jest to na pewno zawód, ponieważ te porażki nie były w cale z potentatami, a trudne mecze z silniejszymi teoretycznie drużynami jeszcze przed nami. Będziemy próbować na pewno coś zmienić.

Pierwsze spotkanie w nowej drużynie nie poszło po Pana ani zespołu myśli. Przegraliście we własnej hali. Co było tego głównym powodem?

- No niestety, nie był to udany mecz w naszym wykonaniu. Polpharma wykorzystała w stu procentach nasze bledy, do tego była nieźle dysponowana rzutowo i zasłużenie wygrała. Oby jak najmniej takich spotkań w naszym wykonaniu.

Co Pan może powiedzieć o Enerdze Czarnych po kilku odbytych treningach i tym jednym meczu?

- Jest to nowa drużyna w porównaniu z zeszłym sezonem i to widać to po grze. Zawodnicy poznają się w dalszym ciągu i dlatego nie ma jeszcze takiego zgrania. To jest moja ocena po pierwszych treningach i meczu.

A liga? Na przykładzie tego jednego meczu może Pan coś powiedzieć?

- Jeden rozegrany mecz nie może być kompletnie miarodajny. Rozegram jeszcze kilka spotkań, przyjrzę się innym drużynom i wtedy będę mógł coś powiedzieć o poziomie ligi.

Komentarze (0)