Nie będzie zmian w kadrze Stali Stalowa Wola. Sztab szkoleniowy Stalówki zdecydował o odesłaniu do domu testowanego Vincenta Campera i pozostawieniu w Stalowej Woli Mariusa Kasiuleviciusa. Litwin w ostatnich zawodach z PBG Basket Poznań zagrał przyzwoicie i dzięki dobrej dyspozycji na treningach dostał szansę na pokazanie się w kolejnych grach w ekstraklasie. - Kasiulevicius to zawodnik, który powinien nam pomóc. Przede wszystkim dobrą defensywą. Ten gracz jest obdarzony bardzo dobrym rzutem z obwodu. W meczach tego nie pokazał, ale w treningu to pokazuje. Mam nadzieję, że jego pomoc będzie lepsza w kolejnych pojedynkach - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opiekun Stalówki Bogdan Pamuła.
Litwin do tej pory zdobył tylko 3 oczka. W grze w ataku widać u tego zawodnika spore chęci, ale brakuje mu jeszcze czegoś. Z kolei w defensywie ten gracz prezentuje się dobrze. - Zdecydowanie on potrzebuje dobrego wejścia w spotkanie. Te potyczki, w których on grał były trudne. Na parkiecie pojawiał się w trudnych momentach, ale się starał, może trochę nawet aż za bardzo. Jest ambitny. Ma bardzo dobry rzut za trzy nawet z ósmego metra. Potrafi skutecznie przymierzyć. Liczę, że nam pomoże w kolejnych zawodach. Jeśli nie to będziemy z nim rozmawiać, ale uważam, że powinien to być dobry transfer - kontynuuje szkoleniowiec ekipy z Podkarpacia.
Testowany przez kilka dni Camper nie okazał się graczem, którego szukali trenerzy Stali. Miał on pomóc zespołowi z hutniczego miasta w konstruowaniu akcji w ataku. - Camper miał na pomóc na pozycjach 1-2. Chcieliśmy uzupełnić skład, aby mieć większe pole manewru. Brakuje nam rotacji zwłaszcza dla Jarryda Loyda. Nie okazał się nawet w treningach tym zawodnikiem, który spełniałby nasze oczekiwania - dodaje Pamuła.
Jak na razie Camper był ostatnim zawodnikiem, który będzie testowany w drużynie beniaminka. Szkoleniowcy Stali chcą teraz w spokoju przygotowywać się do kolejnych gier z tymi koszykarzami, którzy pokazali, że warto na nich postawić. - Zobaczymy jak to będzie. Na razie skupiamy się na tym co mamy. Chcemy z tego zespołu wyciągnąć jak najwięcej. Chcemy trochę stabilizacji w składzie. Teraz będziemy patrzeć z boku i przyglądać się, co się dzieje w takim ustawieniu. W ostatniej konfrontacji niektórzy potwierdzili swoje umiejętności. Jeśli ten skład na obwodzie będzie się spisywał bez zarzutu, to na razie wstrzymamy się z kolejnymi zmianami - stwierdził opiekun zielono-czarnych.
W ostatnim spotkaniu z PBG Basket Poznań na parkiecie pojawiło się 10 graczy Stalówki. Na placu gry nie pojawili się Marcin Malczyk i Paweł Pydych. Pierwszy jak na razie rozegrał tylko jeden dobry mecz, ale pokazał w nim, że ma spore możliwości. Pydych z kolei dopiero wraca do pełni sił po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją. Tak szeroka kadra może być sprzymierzeńcem Stali i daje spore pole manewru trenerom drużyny z hutniczego miasta. - Oczywiście, że mamy możliwość rotacji. Nie wszyscy zawodnicy są tacy sami. Nasza kadra będzie zależna od przeciwnika. Nie jesteśmy ekipą, która rozdaje karty w lidze. My musimy analizować grę przeciwnika i dostosowywać możliwości indywidualnych zawodników do drużyny. Każdy z nich ma swoje atuty i mankamenty. Cieszymy się z kolei, że wrócił do nas Paweł Pydych. Nie jest on jeszcze w takiej dyspozycji, w jakiej chcielibyśmy go widzieć. On ma też tą świadomość. Będzie stopniowo dochodził do zespołu. Zobaczymy czy osiągnie taką dyspozycję, jaką miał przed kontuzją. Jemu potrzeba czasu - zakończył Bogdan Pamuła.