Obecnie jako trener prowadzi zespół pierwszoligowych koszykarek Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Jego zespół zmierzył się z rzeszowskim AZS-em Mostostal Res-Drob. Po spotkaniu była okazja do wspomnień występów w barwach Resovii w latach 1987-1991. - Był czas, że rządziła w Polsce. Jeszcze jak ja w niej grałem, walczyliśmy o awans do ekstraklasy. Niestety, znikają stare firmy. Żeby nie sięgać daleko, gdzie jest na przykład Polonia Przemyśl. W latach 90-tych były tam kokosy, karnawał trwał parę lat, a teraz cisza. W innych regionach też nie jest różowo. Zawodowa liga nikogo nie interesuje, nie ma jej w telewizji, poziom nie idzie w górę. Trudno mi być optymistą, ale nie siedzę z założonymi rękami. Robię swoje najlepiej, jak potrafię - mówi Piotr Czaska na łamach Nowiny24.pl
44-letni szkoleniowiec ubolewa nad tym, że Resovia zniknęła z koszykarskiej mapy. Ostatnio podobnie stało się z inną drużyną, którą z powodzeniem reprezentował - Stal Ostrów, która nie została dopuszczona do rozgrywek ekstraklasy. - Tak to jest, jak się coś robi ponad stan. Nagle okazuje się, że jest jakiś ZUS do zapłacenia, ktoś inny też czeka na zaległości, a na koniec do drzwi puka komornik. Klub idzie na dno, oczywiście znikają także ludzie, którzy tym wszystkim kierowali - mówi trener z Ostrowa.
Piotr Czaska z Rzeszowa nie wyjeżdżał w dobrych nastrojach, bowiem jego podopieczne uległy gospodyniom 54:71. - Niestety, przespaliśmy I połowę. Dziewczyny wyszły na boisko niepewne siebie. Jedna patrzyła na drugą, zamiast odważnie grać, podejmować decyzje - mówi szkoleniowiec Ostrovii.
Ostrowianin nie krył zdziwienia, że sobotni pojedynek sędziowali arbitrzy z Rzeszowa. - Przyjeżdżamy do Rzeszowa na mecz i sędziują ludzie z Rzeszowa. To heca. Nie zwalam na nich wcale winy za porażkę, źle zagraliśmy, ale po co tworzyć takie sytuacje - powiedział Piotr Czaska.