Po zaledwie trzech spotkaniach zakończyła się przygoda Allena Iversona z Memphis Grizzlies. Czterokrotny król strzelców i finalista NBA z 2001 roku opuścił niedawno zespół Niedźwiadków z "powodów osobistych". Mało kto jednak wierzył, że Answer mówił prawdę. Od początku jego przygody z Memphis nie brakowało kłopotów.
Już po pierwszym spotkaniu 34-latek dał wszystkim do zrozumienia, że rola rezerwowego jest dla niego czymś niemalże uwłaczającym. Iverson nie mógł znieść faktu, że wchodzi do gry z ławki rezerwowych, a na parkiecie spędza ledwo po kilkanaście minut.
Ikona Philadelphii 76ers wytrzymała już tylko dwa kolejne pojedynki. Tuż przed meczem z Los Angeles Clippers Iverson spakował swoje walizki i wyjechał do Atlanty, gdzie mieszka. W Memphis już się nie pojawił. Rozegrał trzy mecze, zdobywając średnio 12,3 punktu i 3,7 asysty.
- Grizzlies i Allen Iverson doszli do wspólnego porozumienia, że z powodu spraw osobistych, które zmusiły go do opuszczenia zespołu 7 listopada, Allen pożegna się z zespołem i skupi na tych problemach. Oznacza to rozwiązanie kontraktu z Allenem, co pozwoli obu stronom podążyć swoją drogą. Życzymy Allenowi wszystkiego dobrego - czytamy w komunikacie Chrisa Wallace’a, generalnego menedżera Memphis.