Pierwsze zwycięstwo w Eurolidze - relacja z meczu AZS PWSZ Gorzów - Bourges Basket

Dla zespołu z Gorzowa po trzech nieudanych meczach w Eurolidze, ten mecz miał być przełomem. Tak też się stało. Gorzowianki zagrały pełne determinacji, rozważnie i bardzo skutecznie w obronie. Po raz kolejny okazało się, że atut własnej hali jest bardzo ważny. Gorzowianki swój debiut w Eurolidze rozpoczęły od trzech wyjazdowych spotkań, w których nie mogły pokonać stresu. Własna hala, doping kibiców i wreszcie konsekwentna gra pozwoliły gorzowiankom na odnotowanie pierwszego w historii zwycięstwa w Eurolidze.

Gorzów rozpoczął mecz od rzutu Sidney Spencer za 3 punkty. Francuzki odpowiedziały dwoma punktami, ale w odpowiedzi Spencer powtórzyła rzut za 3 punkty. Takiej skuteczności Amerykanki z Gorzowa dawno nie oglądaliśmy. Grę Gorzowianek prowadziła Ludmiła Sapova, której brakowało jednak skuteczności. Gorzowianki grały koncertowo i niezwykle skutecznie i konsekwentnie zarówno w ataku jak i obronie. Po 4 minutach gry AZS PWSZ prowadził już dziesięcioma punktami. Gra debiutantek mogła się podobać.

Całkowitym przeciwieństwem była gra Francuzek, które rozpoczęły ten mecz wyjątkowo chaotycznie i nerwowo. Seriami rzucały niecelnie, nawet rzutów osobistych nie potrafiły wykorzystać. Pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 16:7 dla AZS-u.

Druga kwarta rozpoczęła się w wymarzony sposób dla AZS PWSZ do kosza rzuciły skutecznie Żurowska i Richards, a Francuzki zaczęły popełniać jeszcze więcej błędów. Nieskuteczność mistrzyń Francji i doskonała gra w obronie gorzowianek pozwoliły akademiczkom na powiększania zdobyczy punktowej i dominację na parkiecie. Zespół Bourges Basket był całkowicie bezradny, wręcz zaskoczony tak dobrą postawą gorzowianek. Na przerwę po połowie meczu gorzowianki zeszły z przewagą 14 punktów nad drugim w grupie C Euroligi Bourges Basket.

Trzecią kwartę w wykonaniu AZS-u rozpoczęła piątka zawodniczek: Sapova, Spencer, Żurowska, Dźwigalska i Kaczmarczyk. Ta odsłona meczu była jednak bardzo słaba w wykonaniu gorzowianek. Mecz nabrał rumieńców. Mnóstwo strat, nieskładnej gry i niewiele zdobytych punktów po obu stronach. Kwarta zakończyła się wynikiem 10:5 dla Bourges. Wynik doskonale odzwierciedla to, co działo się na parkiecie. Gra na bardzo niskim poziomie, a z pewnością nie na poziomie europejskich pucharów.

Czwarta kwarta rozpoczęła się rzutem za 2 punkty przez Liudmiłę Sapovą. Nerwy udzielały się obu zespołom, co dało się zauważyć przy rzutach osobistych niewykorzystanych ani przez Miyem ani Kaczmarczyk. Richards rzucała raz po raz za dwa punkty i zdobywała w serii 4 punkty dla Gorzowa. Rozgrywająca z Australii miała nie grać w meczu z uwagi na kontuzję, ale jej gra zachwycała. Przewaga gorzowianek rosła z minuty na minutę. Gorzowska publiczność była zachwycona grą swoich zawodniczek. AZS PWSZ kontrolował grę i z minuty na minutę był coraz bliżej pierwszego zwycięstwa w Eurolidze.

Trzy minuty do końca meczu. Piekarska dopuściła się brzydkiego zagrania na rywalce, odpychając ją łokciem i było to jej piąte przewinienie w meczu. Takie sytuacje są niepotrzebne, gdy zwycięstwo ma się już w garści. Kalitsidou trafiła trzy rzuty osobiste i przewaga gorzowianek stopniała do dwunastu punktów. Mamy 49:37. Zrobiło się nerwowo. AZS agresywnie bronił się już pod koszem rywalek. Ostatnia minuta to gra przy gorącym dopingu kibiców w gorzowskiej hali. Gorzowianki były już pewne zwycięstwa.

Doszło do historycznego zwycięstwa w Gorzowie. AZS pierwszy raz wygrał w Eurolidze. Debiut na własnym parkiecie udany! 49:39 dla KSSSE!

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - Bourges Basket 49-39 (16:7,18:13, 5:10, 10:9)

KSSSE: Samantha Richards 12, Sidney Spencer 12, Agnieszka Kaczmarczyk 6,Justyna Żurowska 6, Julia Dureika 5, Izabela Piekarska 4, Liudmila Sapova 4, Katarzyna Dźwigalska 0.

Bourges: Styliani Kaltsidou 11, Endene Miyem 11, Essence Carson 9, Paoline Salagnac 5, Emmeline Ndongue 3, Aurelie Favre 0, Jenifer Digbeu 0, Ilona Burgrova 0.

Źródło artykułu: