Po równej grze na przełomie drugiej i trzeciej kwarty pruszkowianie w 22. minucie wyszli na 18-punktowe prowadzenie (51:33) i w tym momencie ich gra wyraźnie się załamała. - Krosno znalazło dobry sposób na obronę naszych akcji. Trudno było się przez nią przebić i odpowiedzieć celnym trafieniem - mówił trener Znicza Basket Roman Skrzecz.
Grający konsekwentnie goście systematycznie odrabiali straty, dzięki czemu na 26 sekund przed końcem był remis 67:67. Blisko środka boiska piłkę długo kozłował Kamil Michalski, a kiedy zaczął kończyć się czas, spenetrował i podał do ustawionego blisko pola trzech sekund Grzegorza Sołtysiaka. Ten po chwili wahania zdecydował się na rzut, ale został zablokowany przez środkowego rywali Tomasza Briegmanna. - Czekałem na jego ruch. Wiedziałem, że będzie rzucał, bo było tylko kilka sekund do końca meczu. Dzięki Bogu udało się zablokować - cieszył się Briegmann.
Ostatnia akcja regulaminowego czasu gry miała wyglądać jednak inaczej. Michalski powinien w niej zagrać do najlepszego strzelca zespołu Piotra Pluty (18 pkt.), który miał zdecydować się na rzut z dystansu lub zagrać bliżej kosza. - Mieliśmy zagrać trochę inaczej, ale akcja nie była zła. Sytuacja była punktowa, dlatego nie mam pretensji do Grześka. Dobrze, że rzucał - wyjaśnił trener MOSiR Mariusz Zamirski.
W dogrywce pierwsi punkty zdobyli przyjezdni, ale to koszykarze Znicza Basket wykonali najważniejsze akcje. Najpierw na jednopunktowe prowadzenie drużynę wyprowadził Briegmann, a po chwili Janavor Weatherspoon trafił z półdystansu. MOSiR w kolejnej akcji spudłował i musiał uciekać się do faulu. Skuteczni na linii rzutów wolnych gospodarze utrzymali prowadzenie już do końca. Aż trzy faule w dodatkowym czasie gry wymusił Weatherspoon, który w całym meczu miał ich 9. Do tego rzucił 17 punktów - 5 w dogrywce.
Spotkanie lepiej rozpoczęli koszykarze z Krosna, którzy po skutecznych rzutach z dystansu Piotra Pluty w połowie drugiej kwarty prowadzili 32:26. - Wszystko szło zgodnie z planem, ale nagle zabrakło nam mądrości i spokoju - narzekał Pluta. Od stanu 33:26 goście przez siedem minut stracili aż 25 punktów z rzędu i przez to już do końca spotkania musieli gonić rywali.
Po raz pierwszy od blisko miesiąca na parkiecie pojawił się 18-letni środkowy Znicza Basket Wojciech Fraś, który przed przerwą spisał się bardzo dobrze. Rzucił 9 punktów i miał 2 zbiórki. Po przerwie reprezentant Polski do lat 18 angażował się już tylko w obronie.
MOSiR do Pruszkowa przyjechał z Kamilem Michalskim i Adrianem Mroczkiem-Truskowskim. Pierwszy zmagał się w ostatnim czasie z wirusem, drugi narzekał na kontuzję stawu skokowego. - Kamil zagrał w Pruszkowie na własną prośbę. Przez ostatnie cztery dni leżał w łóżku z gorączką, a po raz pierwszy na zajęciach pojawił się w sobotę. Jestem pełen podziwu dla niego - mówił trener MOSiR Krosno.
Znicz Basket Pruszków - Delikatesy Centrum Bank PBS MOSiR Krosno 77 : 73 (18:22, 28:11, 13:16, 8:18)
Znicz Basket Pruszków: J. Weatherspoon 17, M. Aleksandrowicz 15 (1), G. Radwan 12 (2), W. Fraś 9, T. Briegmann 9, G. Malewski 6, J. Czech 6, M. Świderski 3 (1), D. Czubek 0.
Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno: P. Pluta 18 (4), A. Mroczek-Truskowski 13 (2), T. Deja 12, P. Hajnsz 9, D. Oczkowicz 9 (1), G. Ożóg 7, K. Michalski 4, M. Musijowski 1, G. Sołtysiak 0, Ł. Puścizna 0, T. Przewrocki 0.