Wciąż bez zwycięstwa - relacja z meczu Gran Canaria - PGE Turów

Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec przegrali na wyjeździe w meczu 2. kolejki z hiszpańską Gran Canaria 2014 74:85. Tym samym zgorzelczanie jako jedyni pozostają bez zwycięstwa w swojej grupie. W Hiszpanii kolejny świetny mecz rozegrał Michael Wright.

Ekipa ze Zgorzelca na mecz 2. kolejki Pucharu Europy do Hiszpanii pojechała bez trenera Sasy Obradovicia. Ten pozostał w Zgorzelcu i choć w klubie tego nie potwierdzają, to już prawdopodobnie Serb nie powróci na ławkę trenerską. Powodem są oczywiście niezadowalające wyniki a także styl, w jakich zostały poniesione porażki. W meczu z Gran Canaria 2014, Obradovicia zastępował Paweł Turkiewicz, który w poprzednim sezonie przejął zespół po Sasy Filipovskim i dotarł z nim do finału rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki. Choć zgorzelczanie przeżywają trudne dni i zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji nie zamierzali kłaść się przed rywalem. Druga grupowa porażka mogła postawić ich w bardzo niekorzystnej sytuacji. - To będzie dla nas bardzo ciężki mecz, ale nie zamierzamy oddać go bez walki. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby go wygrać - powiedział koszykarz PGE Turowa Bartosz Bochno.

Mecz rozpoczął się dobrze dla gości, którzy od początku wyszli na parkiet w składzie Robert Witka, Michał Chyliński, Michael Wright, Krzysztof Roszyk i Willie Deane.

PGE Turów po punktach Wrighta i Chylińskiego na początku meczu prowadził 4:2 i choć później gospodarze zdołali odwrócić wynik, to nie potrafili znaleźć sposobu na zbudowanie przewagi pozwalającej im kontrolować dalszą część spotkania. Goście mieli największe kłopoty z powstrzymaniem Jaycaa Carrolla, który w ciągu pierwszych 10. minut zdobył 8 punktów i miał 2 asysty. Z drugiej strony tradycyjnie już brylował Wright - autor 7 oczek dla zgorzelczan w pierwszej ćwiartce, a 12 w pierwszej połowie zawodów.

W ostatniej punktowej akcji pierwszej kwarty z dystansu trafił Adam Wójcik i zgorzelczanie przegrywali tylko 17:18. Ten sam zawodnik na początku drugiej kwarty popisał się udanym rzutem spod kosza i goście znów chwilowo prowadzili. W dalszej części drugiej kwarty rezultat oscylował blisko remisu. W 15. minucie meczu zza linii 6,25m trafił Konrad Wysocki i Gran Canaria wygrywała jedynie 26:25. Do przerwy "czarno-zieloni" przegrywali zaledwie 32:35 i w drugiej połowie wynik był sprawą otwartą.

Kluczem do sukcesu wydawała się być poprawa skuteczności w rzutach z dystansu (w pierwszej połowie tylko dwie udane próby na 11) oraz twarda walka zwłaszcza na bronionej tablicy. W pierwszej części ekipa z Hiszpanii zanotowała aż 12 zbiórek w ataku, a walkę na deskach wygrała ogólnie 24:20.

W 22. minucie po trafieniu Witki zza linii 6,25m zgorzelczanie odzyskali jednak prowadzenie (39:38), a chwilę później po akcji Deana było 41:40. Od stanu 49:48 dla PGE Turowa inicjatywę na parkiecie przejęli miejscowi. Gran Canaria zdobyła 7 oczek z rzędu (55:49) i trener Paweł Turkiewicz został zmuszony poprosić o przerwę na żądanie. Niestety na niewiele to się zdało i gospodarze do ostatniej kwarty przystępowali prowadząc 61:52. Goście po punktach Wrighta z linii rzutów wolnych zbliżyli się do rywali do 4 punktów (64:68), ale później grali już tylko miejscowi, którzy popisali się kilkoma udanymi akcjami z rzędu i ostatecznie zwyciężyli 85:74.

W drugim spotkaniu zgorzeleckiej grupy SLUC Nancy uległo po dogrywce Panelliniosowi 72:81. Tym samym zgorzelczanie pozostają jako jedyni bez zwycięstwa w swojej grupie.

Gran Canaria - PGE Turów Zgorzelec 85:74 (18:17, 17:15, 26:20, 24:22)

Canaria: Carroll 18 (4), Kickert 15 (2), Augustine 15, McDonald 11 (1), Norris 9, Moran 6, Fisher 6 (2), Alavrado 2, Bellas 0.

PGE Turów: Wright 25, Deane 16, Witka 8 (2), Wójcik 7 (1), Gray 6 (1), Chyliński 4, Wysocki 4 (1), Leończyk 4, Bochno 0, Roszyk 0.

Komentarze (0)