Wyrównana pierwsza kwarta
Spotkanie rozpoczęło się od dwóch punktów zdobytych przez Marcina Srokę, który nie był w pełni sił po przebytej chorobie. Potem właściwie przez jedenaście minut na boisku toczyła się wyrównana walka. Żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć. Praktycznie przez ten cały czas trwała wymiana ciosów. Sporadycznie, któraś z ekip zdobyła z rzędu więcej niż trzy oczka. Ani Stal ani Czarni nie potrafili wyjść na większe niż trzypunktowe prowadzenie. W pierwszej kwarcie pięć razy zmieniało się prowadzenie i czterokrotnie (oprócz początkowego 0:0) był remis. Goście po raz ostatni prowadzili na nieco ponad minutę przed końcem pierwszych dziesięciu minut.
Bardzo dobre sześć minut Stalówki
Pierwsze sześć minut drugiej odsłony meczu to popis gospodarzy. W tym okresie zielono-czarni zdobyli 17 oczek, a pozwolili sobie rzucić tylko 6. W 16. minucie pojedynku Stalowcy prowadzili 35:24. Potem nastąpił przestój, gra błędów z obu stron. Stal nie potrafiła wykończyć bardzo łatwych akcji. Gospodarze zaprzepaścili szansę na kilka łatwych punktów i na powiększenie 11-punktowej przewagi. Wykorzystali to Czarni, którzy dzięki dwóm trójkom Sroki zniwelowali stratę do pięciu punktów. Tuż przed przerwą gra się wyrównała i ostatecznie po 20 minutach gry na tablicy widniał rezultat 42:35.
Do połowy dobrze, potem klapa
Kibice w Stalowej Woli bali się trzeciej kwarty. Stalowcy od paru lat nie potrafią zagrać skutecznie w tej części gry. - Analizuje się te mecze i w mojej ocenie może i mamy trudniejszą trzecią kwartę, ale ktoś ma czwartą. Ja wolę mieć gorszą tą trzecią właśnie. Może się tak złożyć, że 1-2 akcje mogą zadecydować, że ta gra wygląda w jednej odsłonie, tak jak wygląda. To nie jest jednak problem tylko nasz - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opiekun Stalówki Bogdan Pamuła. Tym razem Stal nie przespała tej odsłony spotkania. Gospodarze potrafili należycie się skupić i w połowie kwarty znów osiągnęli 11 oczek przewagi. Potem znów stanęli i goście w dwie minuty zredukowali stratę do trzech punktów. Zielono-czarni nie pozwolili jednak zbliżyć się bardziej, ale to oznaczało, że w ostatniej części potyczki emocji nie zabraknie.
Zdecydowała końcówka
Znów początek kwarty należał do gospodarzy. Stalowcy nie potrafili jednak po raz kolejny wykorzystać okazji na łatwe punkty i pudłowali z linii rzutów wolnych. Przez pięć minuty goście nie potrafili zdobyć żadnego oczka, a gospodarze przy fatalnej skuteczności powiększyli swoją przewagę z 5 do 12 punktów. To było najwyższe prowadzenie Stalówki w tych zawodach. Wydawało się, że zielono-czarni spokojnie będą kontrolować przebieg gry. Stało się jednak zupełnie inaczej. Stal nadal pudłowała z rzutów osobistych a Tyrone Brazelton i Marcin Sroka skutecznie odrabiali straty. Jeszcze na nieco ponad dwie minuty przed końcem było 76:69. W ciągu 60 sekund Czarni zdołali odrobić straty i doprowadzić do remisu. Stal nadal nie potrafiła zagrać skutecznie w ataku, ale i goście mylili się w ofensywie. Na osiem sekund przed końcem sfaulowany został Jarryd Loyd, któremu w decydującym momencie nie zadrżała ręka i trafił dwa wolne. Czarnym pozostała akcja rozpaczy, ale gospodarze skupili się mocno w obronie i nie pozwolili gościom na trafienie. - Zagraliśmy skutecznie i w skupieniu. Nie chcieliśmy doprowadzić do powtórki ze spotkania z Polpharmą, kiedy to Tony Weeden trafił za trzy równo z końcową syreną - powiedział po sobotniej konfrontacji Michał Wołoszyn. Ostatecznie to Stalówka wyszła z tego pojedynku zwycięska. - Gospodarze wygrali zasłużenie. Byli po prostu lepsi - skomentował mecz środkowy Energi Czarnych Słupsk Wojciech Żurawski.
Stal Stalowa Wola - Energa Czarni Słupsk 78:76 (18:18, 24:17, 23:25, 13:16)
Stal Stalowa Wola: Miszczuk 19 (1x3), Loyd 18 (1x3), Wołoszyn 10 (2x3), Jarecki 8, Godbold 6, Gabiński 6 (1x3), Andrzejewski 4, Partyka 3 (1x3), Klim 2, Kasiulevicius 2, Malczyk 0.
Energa Czarni Słupsk: Sroka 25 (4x3), Brazelton 14, Cenauskis 11 (1x3), Żurawski 10, Clark 7, Przybyszewski 4, Sulowski 3 (1x3), Dapa 2.
Sędziowali: Marek Ćmikiewicz, Dariusz Lenczowski, Mariusz Adameczek.
Widzów: 1200.