Z całą pewnością nie tak wyobrażał sobie swój epizod w Maccabi Tel Awiw, jeden z najlepszych polskich podkoszowych, Maciej Lampe. Mierzący 211 cm wzrostu zawodnik w czasie tegorocznego okienka transferowego przeniósł się do mistrzów Izraela z Chimki Moskwa Region, bowiem rosyjski team szukał cięć w budżecie. Wydawało się, że jest to wielka szansa dla wciąż młodego, bo zaledwie 24-letniego koszykarza. Wszak Maccabi to uznana marka w Europie, która od kilku lat próbuje wrócić na salony. W tym roku włodarze postanowili zainwestować spore pieniądze, by pozyskać znakomitych graczy z Alanem Andersonem i Chuckiem Eidsonem na czele. Na oku nowego szkoleniowca Piniego Gershona znalazł się również Lampe, który ostatecznie przeniósł się do Tel Awiwu.
Mający za sobą występy w NBA Polak, rozpoczął sezon całkiem udanie. Co prawda w inauguracyjnym spotkaniu Euroligi przeciwko Union Olimpiji Lublana nie błysnął, ale już w kolejnym starciu skutecznie rywalizował z podkoszowymi Caji Laboral, ostatecznie notując 18 punktów, 7 zbiórek i asystę w ciągu 26 minut. Pochodzący z Łodzi gracz potwierdził swoją dobrą dyspozycję w meczu ligowym, gdzie zgromadził 17 oczek (100 procentowa skuteczność za 2) i 4 zbiórki w zaledwie 16 minut! Lampe świetnie zagrał także w spotkaniu z CSKA Moskwa.
Od tamtej pory zaczęło się dziać z 24-latkiem coś niedobrego. Już trzy dni później, w meczu ligi izraelskiej, otrzymał od Gershona zaledwie 6 minut i nie trafiając żadnego rzutu z gry, zakończył zawody z zerowym dorobkiem. Identycznie było w pojedynku pucharowym z Lottomatiką, gdzie były zawodnik Chimki Moskwa, również nie zdobył punktów.
Przebudzienie Lampego nastąpiło dopiero 26 listopada. Maccabi Tel Awiw stanęło w szranki z Maroussi Ateny, a Polak znów zaprezentował swoje spore umiejętności. Ostatecznie jego dziełem było 19 oczek, 9 zebranych piłek i 3 asysty. Było to jednak ostatnie spotkanie, po którym 24-letni środkowy zebrał pochwalne recenzje. Kolejne mecze, zarówno ligowe jak i pucharowe, były fatalne w jego wykonaniu. Nic więc dziwnego, że miarka się przebrała.
Pini Gershon oczekiwał od Lampe znacznie lepszej dyspozycji. Mistrzowie Izraela, którzy pod koszem nie mają wielkiego bogactwa, liczyli na to, że Polak będzie trzymał równą formę. Tymczasem notował on sinusoidy, które nie podobały się szkoleniowcowi Maccabi. Zwrócono również sporą uwagę na to, iż pochodzący z Łodzi zawodnik broni przeciętnie i nie zdobywa zbyt wielu punktów spod kosza.
Klub z Nokia Arena jest mocno rozczarowany postawą polskiego środkowego. Maccabi miało walczyć w tej edycji Euroligi o najwyższe laury, jednak przy sporej luce pod koszem, ten cel się oddala. Oliwy do ognia dolała ostatnia porażka przed własną publicznością z Cają Laboral Vitoria. Sternicy najbardziej utytułowanego w Izraelu zespołu, szukają już następcy Lampe. Kto nim będzie? Póki co nie wiadomo...Czas jednak goni, bowiem podopiecznych Gershona czekają niezwykle ważne potyczki w Eurolidze.