Spotkanie rozpoczęło się od dwóch strat obu drużyn. Pierwsze punkty zdobył dla gospodarzy John Williamson i to do niego należał początek tej odsłony. Właśnie po 5 "oczkach" z rzędu w 3 minucie Znicz prowadził 11:6. W kolejnych akcjach coś jednak się zacięło w dobrze pracującej maszynie z Jarosławia - kilka bezsensownych akcji zakończonych niepowodzeniem zmusiło trenera Dariusza Szczubiała do poproszenia o przerwę. Ostre reprymendy szkoleniowca poskutkowały i Znicz ponownie wrócił na właściwy tor, do tego stopnia, iż po przechwycie Jeremy Chappella wynik na tablicy widniał 20:13 i tym razem o czas zmuszony poprosić był Igors Miglinieks. Po raz kolejny przerwa na żądanie dała zamierzone skutki, ponieważ tuż po wznowieniu zza linii 6.25 celnie odpalił Mantas Cesnauskis, a chwilę później 2 punkty Marcina Sroki i Ronalda Clarka na 4 sekundy przed zakończeniem tej kwarty doprowadziły do remisu 20:20. Dla jarosławian te właśnie sekundy wystarczyły aby wyjść ponownie na prowadzenie. Najpierw w akcji podkoszowej faulowany był Andrzej Misiewicz, który nie trafił dodatkowego rzutu osobistego, a następnie zbiórka jednego z graczy Znicza, oddanie piłki na obwód do Keddricka Maysa i celny rzut równo z syreną z 9 metra sprawiły, że gracze z Podkarpacia prowadzili 26:20.
Druga kwarta rozpoczęła się po raz kolejny od dominacji miejscowych. Pięć punktów z rzędu Jeremy Chappella i akcja 2+1 Johna Wiliamsona przy 4 punktach "Czarnych Panter" sprawiły, że w 14 minucie gry Znicz wyszedł na 10-cio punktowe prowadzenie 34:24. Nagle stało się coś o czym Tyrone Brazelton będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Wspomniany rozgrywający ze Słupska nie zgadzając się z decyzją Kariny Kamińskiej dość ostro wystartował do filigranowej sędziny za co został ukarany podwójnym faulem technicznym i wykluczeniem z gry. Jak się okazało był to w tym dniu przysłowiowy "gwóźdź to trumny" dla zespołu z Pomorza, którzy zostali z jednym rozgrywającym, który powrócił po kontuzji.
Brazelton zachował się fatalnie. Straciliśmy rozgrywającego i nie mogliśmy się pozbierać. Mantas Cesnauskis jeszcze odczuwa skutki kontuzji, więc nie było alternatywy - komentował szkoleniowiec Czarnych.
Dzięki temu incydentowi i wcześniej odgwizdanemu faulowi, jarosławianie zdobyli 4 punkty, a gdy w kolejnej akcji "trójką" popisał się Tomasz Zabłocki i Jeremy Chappell - hala dosłownie oszalała a Znicz prowadził 44:28. W samej końcówce rozkojarzenie podopieczni Dariusza Szczubiała pozwolili przeciwnikom na odrobienie strat. Trzy punkty Cesnauskisa i dwa Wojciecha Żurawskiego ustaliły wynik po 20 minutach gry 45:33.
Po przerwie koszykarze znad Sanu nadal kontynuowali swoją nawałnicę, a do tego wszystkiego szkoleniowiec "Czarnych Panter" zmuszony był postawić na obronę strefową, bo większość jego graczy miał już powyżej 3 przewinień. Jak dobrze wiadomo najlepszą receptą na taką defensywę przeciwnika jest rzut z dystansu i o tym też nie zapomniał Keddrick Mays, który dwukrotnie celnie przymierzył zza łuku. Rozgrywającemu Znicza wtórował także Chappell, a po stronie gości dwoił się i troił Cesnauskis, wraz z Alexem Harrisem i Daliborem Diapą. Po 30 minutach gry wynik na tablicy świetlnej widniał 71:55.
W ostatniej odsłonie do jakichś większych zmian już nie doszło i gracze miejscowego klubu z minuty na minutę powiększali tylko przewagę, która w 35 minucie wynosiła 27 punktów (86:59). Od tego momentu szkoleniowiec Znicza zaczął sięgać po głębokie juniorskie rezerwy, które najpierw roztrwoniły wcześniej wypracowaną przewagę, aby chwilę później ponownie zbliżyć się do granicy 30-punktowej. Wynik meczu rzutem równo z końcową syreną ustalił Artur Mikołajko - 100:76.
Znicz Jarosław - Energa Czarni Słupsk 100:76 (26:20, 19:13, 26:22, 29:21)
Znicz Jarosław: Kedric Mays 28, John Williamson 27, Jeremy Chappel 21, Andrzej Misiewicz 7, Bartosz Sarzało 5, Tomasz Zabłocki 3, Mateusz Gazarkiewicz 3, Artur Mikołajko 2, Dawid Witos 2, Dariusz Wyka 2, Andrzej Urban 0.
Energa Czarni Słupsk: Alex Harris 14, Mantas Cesnauskis 14, Ronald Clark 12, Dalibor Dapa 12, Marcin Sroka 10, Hubert Pabian 6, Wojciech Żurawski 4, Tyrone Brazelton 2, Dawid Przybyszewski 2, Jacek Sulowski 0.