Bożonarodzeniowe mecze w lidze NBA cieszą się olbrzymią popularnością. Czeka na nie cały sportowy świat. Po raz pierwszy w życiu w takim spotkaniu wystąpił Jeremy Sochan.
Polak wypadł kapitalnie. Spędził na parkiecie 33 minuty i rzucił w tym czasie 21 punktów. Trafił aż 8 na 10 oddanych rzutów z gry, w tym wszystkie trzy zza łuku i dwa na dwa wolne. Sochan zebrał też dziewięć piłek i miał dwie asysty. Zdobywał ważne punkty w czwartej kwarcie, trzymając swój zespół przy życiu.
21-latek podczas meczu został też przepytany przez reporterkę ESPN. - O co chodzi z tymi włosami? - zapytała z uśmiechem. - Czy to jakieś nawiązanie do Grincha? - kontynuowała.
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny czas w życiu Pawła Nastuli. "Ciągle czuję jej obecność"
- Chcę im (Knicks) ukraść święta - śmiał się Sochan.
Polak i Victora Wembanyama robili wszystko, co w ich mocy, aby San Antonio Spurs pokonali New York Knicks, ale ostatecznie to drużyna z Madison Square Garden triumfowała na własnym parkiecie 117:114.
- To jedno z tych spotkań, po których szkoda mi zawodników, bo walczyli naprawdę ciężko. Nowemu Jorkowi należą się jednak słowa uznania za skuteczne wykończenie meczu - mówił po meczu trener Teksańczyków, Mitch Johnson.
Porażka sprawiła, że Ostrogi legitymują się obecnie bilansem 15-15. Spurs pozostają w Nowym Jorku, gdzie w nocy z piątku na sobotę o godzinie 01:30 czasu polskiego zmierzą się z Brooklyn Nets. Do San Antonio wrócą po kolejnym wyjazdowym starciu z Minnesota Timberwolves.