Stary-nowy zawodnik u mistrzów Polski

Newspix / WOJCIECH FIGURSKI / 058sport.pl  / Na zdjęciu: Darious Moten
Newspix / WOJCIECH FIGURSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Darious Moten

Trefl Sopot zmienia. Odszedł Andy Van Vliet, wraca świetnie znany w Trójmieście Amerykanin. Rozegrał dla Trefla już 79 meczów.

To jak na razie trudny sezon dla Trefla Sopot. Zero zwycięstw w Pucharze Europy, bilans 8-4 w Orlen Basket Liga i kilka zaskakujących porażek. Nie jest to jeszcze katastrofalny wynik, ale na pewnym etapie mogło zapalić się żółte światło. Trener Żan Tabak i zarząd klubu postanowili coś zmienić.

Trefla opuścił Andy Van Vliet. Jest też pierwszy nowy-stary zawodnik.

Do Sopotu, po ponad półtorej roku, wraca Darious Moten. Amerykański skrzydłowy, który w żółto-czarnych barwach rozegrał już 79 meczów (lata 2019-2023), podpisał umowę do końca sezonu 2024/2025.

Moten biężący sezon rozpoczął na Dominikanie. Dołączył do zespołu Reales De La Vega, gdzie zagrał w trzech meczach finałów LNB. W ostatnim czasie nie był jednak aktywny koszykarsko. Skupił się na swojej rodzinie i oczekiwaniu na drugie dziecko, które urodziło się w niedzielę.

ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny czas w życiu Pawła Nastuli. "Ciągle czuję jej obecność"

- Po rozmowach ze sztabem szkoleniowym doszliśmy do wniosku, że jedną ze zmian, które musimy przeprowadzić, jest zakontraktowanie defensywnego zawodnika na pozycje 3/4. Rozważaliśmy różne opcje. W trakcie rozmów Żan Tabak stwierdził, że przydałby mu się ktoś taki jak właśnie Darious. Ma dobre wspomnienia ze współpracy z nim – to koszykarz, który zna jego wymagania, chce pracować i przede wszystkim patrzy na dobro zespołu. Skontaktowaliśmy się z Dariousem i szybko doszliśmy do porozumienia. Tak jak wspomniałem na początku, to nie koniec zmian w Treflu Sopot – mówi prezes klubu, Marek Wierzbicki, cytowany na oficjalnej stronie klubu.

Amerykanin już we wtorek przyleci do Polski. Po przejściu niezbędnych badań oraz testów rozpocznie treningi z zespołem i być może otrzyma szansę gry w czwartkowym spotkaniu z Buducnost Podgoricą.

Komentarze (0)