Przed sezonem po cichu liczono, że koszykarze Kotwicy, może nie w takim stopniu jak zeszłorocznym, jednak będą kontynuować dobrą postawę. Niestety parkiet zweryfikował możliwości graczy z Kołobrzegu i zespół w tej chwili walczy jedynie o utrzymanie. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jeżeli coś nie zmieni w swoim stylu gry to będzie jednym z głównych kandydatów do opuszczenia ekstraligi.
Drużyna w obecnej chwili zajmuję dwunastą pozycję w ligowej tabeli i gdyby nie zwycięstwo z Polonią 2011 w Warszawie w ostatniej kolejce to dysponowałby takim samym bilansem jak borykające się w kłopotach Sportino.
Co wobec tego dzieję się z "Czarodziejami z Wydm", że drużyna sromotnie przegrywa?
Przegraliśmy spotkania, które nie były jeszcze rozstrzygnięte i mogliśmy powalczyć, jednak nagle zatrzymaliśmy się i nie potrafiliśmy nawiązać walki. Jako przykład można tu spokojnie wymienić mecz w Poznaniu, Koszalinie. Jednak najbardziej boli porażka z Polonią Azbud w Warszawie, gdzie prowadziliśmy 18. punktami i pozwoliliśmy przeciwnikom doprowadzić do dogrywki i przegrać cały mecz, oraz mecz z beniaminkiem - Stalą Stalowa Wola. Powiem, że jesteśmy nieobliczalni. Z jednej strony potrafimy wygrać z Turowem, a z drugiej przegrać rozstrzygnięte już prawie na własną korzyść spotkanie z Polonią czy Stalową. Jesteśmy młodym zespołem, musimy nabrać doświadczenia i na pewno płacić frycowe - jednak mam nadzieję, że będzie lepiej z każdym meczem. - odpowiada Piotr Stelmach, zawodnik Kotwicy.
Niby jest w tych słowach trochę racji, jednak w kołobrzeskim zespole jedynie nie zawodzi dwójka amerykańskich zawodników - Omni Smith i Darrell Harris. Smiths jest obecnie jednym z najlepszych rozgrywających PLK, a Harris 8. punktującym ze średnią 16.3 i najlepiej zbierającym graczem w ekstralidze 11.4 zbiórki na mecz. Niestety jednak ta dobra postawa dwójki obcokrajowców nie wystarcza na pokonanie rywali, a co jest najgorsze loty swoje obniżyli, dobrze zapowiadający się na początku sezonu Bartosz Diduszko, Piotr Stelmach i Łukasz Wichniarz.
Goście z Sopotu od samego początku sezonu podobnie, jak Znicz Jarosław są objawieniem ligi i takie zespoły jak Anwil czy Turów wybierając się na mecz do nadmorskiego miasta wcale nie stawiają siebie w roli faworyta. Sromotnie przekonali się o tym gracze ze Zgorzelca, przegrywając z ekipą z Sopotu.
W ostatnich dniach coś jednak złego zaczęło się dziać z podopiecznymi Karlisa Muiznieksa, doznali bowiem trzech porażek z rzędu, w lidze z Poznaniem i Polpharmą i w rozgrywkach Pucharu Polski, grając rezerwowym składem ulegli II ligowej drużynie Rosa-Sport Radom 67:72. Czyżby sopocian dopadł pierwszy kryzys formy? A może po prostu chwilowe zmęczenie? Trudno przegraliśmy, jednak gramy dalej. Teraz musimy pracować nad poprawieniem naszej gry i następnie przystąpić zmotywowani do następnego meczu. - kwituje trener Trefla Sopot.
Reasumując. Niekwestionowanym faworytem tego pojedynku jest ekipa gości, która dysponuje bardziej wyrównanym składem, głównie decyduje się na szybkie wejścia pod kosz. Zawodnicy Trefla asekurują się przy każdym rzucie i nie zapominajmy, że w swoich szeregach mają bardzo dobrego i stabilnego środkowego - Sauliusa Kuzminskasa.
Gospodarze zaś zawodzą i z każdym meczem ich sytuacja robi się coraz gorsza. Wiadomo, że są podbudowani zwycięstwem w Warszawie i za wszelką cenę będą chcieli kontynuować swoją dobrą postawę. Jak będzie? Dowiemy się niebawem.
Spotkanie Kotwicy Kołobrzeg z Treflem Sopot rozegrane zostanie 19.12 tj sobota o godzinie 18. w hali Milenium w Kołobrzegu.